Jedną z przyczyn ogromnych problemów, które spotkały małe i średnie przedsiębiorstwa biorące udział w budowaniu Polski przed EURO 2012 było funkcjonujące w naszym państwie prawne rozwiązanie, zgodnie z którym wybór wykonawcy, mającego za zadanie przeprowadzenie określonego przedsięwzięcia, zależał w głównej mierze od ceny, jakiej wykonawca zażądał, a nie od jakości jego usługi.
W konsekwencji przez długie miesiące przed mistrzostwami wysłuchiwaliśmy z uwagą, mnożących się na skutek obowiązywania tego typu modelu wyłaniania wykonawców problemów.
Wyżej wspomniane rozwiązanie nie jest oczywiście kompletnie pozbawione sensu. Uzasadnienie jego funkcjonowania wynika z przeświadczenia o łapówkarskich skłonnościach urzędników. Wychodzi się bowiem z założenia, że tam, gdzie urzędnik wybiera wykonawcę, który nie jest najtańszy, prawdopodobnie dochodzi do nadużyć wobec środków publicznych. Prawdą jest, że Polacy zarówno w czasach realnego socjalizmu, jak i raczkującej gospodarki rynkowej nauczyli się, iż średnio opłacany biurokrata, podejmujący decyzje na temat wielomilionowych inwestycji publicznych, jest skłonny do wyboru wykonawcy oferującego usługę znacznie drożej, niż ma ona realną wartość.
W czym zatem problem? Mianowicie w tym, że państwo niepotrzebnie zajmuje się sprawami, z którymi sobie kompletnie nie radzi, a wynika to z samej jego istoty. Urzędnik państwowy co do zasady nigdy nie będzie w stanie dołożyć tyle staranności, co osoba prywatna, przy wyborze wykonawcy danego zadania. Jak pamiętamy, Milton Friedman już sporo czasu temu opisał sposoby wydawania pieniędzy, z których najgorszym jest właśnie ich wydawanie przez urzędnika. Decyduje on nie o swoich środkach, przeznacza je na cele publiczne, a nie własne, przez co albo wyda za dużo, bo to sprawa publiczna, na którą nie można żałować, albo wyda za mało, bo to publiczne pieniądze, którymi nie można tak szastać.
W związku z tym byłoby niesłychanie pożyteczne dla państwa, aby nie zajmowało się ono rzeczami, którymi z istoty rzeczy zajmuje się nieporadnie. Urzędnik musi wybierać ofertę najtańszą, co z reguły oznacza, że najgorszą, a jeśli wybierze lepszą, ale droższą, zaraz pojawia się podejrzenie, iż sam w jakiś sposób osiągnął z tego korzyść majątkową. Tak na dłuższą metę państwo funkcjonować nie może i należy starać się, aby niepożądany status quo zmienić.
Jakub Zaboklicki