Z lekkim niedowierzaniem słuchałem niedzielnego kazania z 31.07.2011 r. W związku z rozpoczynającym się miesiącem sierpniem biskupi polscy tradycyjnie zaapelowali do wiernych o powstrzymanie się od spożywania alkoholu. Kościół słusznie zwrócił uwagę na wielką tragedię ludzi dotkniętych problemem alkoholizmu. Jest to niewątpliwie wielki problem, z którym należy walczyć. Problem w tym, że polscy hierarchowie postanowili walczyć z alkoholizmem także przy pomocy instytucji państwa.
Biskupi zgromadzeni na Konferencji Episkopatu Polski uznali, że rządzący także powinni dbać o trzeźwość Polaków. Zdaniem polskich biskupów zarówno samorządy, jak i władza centralna są odpowiedzialne za kształtowanie właściwych postaw. Polski Episkopat krytykuje rządzących za to, że z jednej strony chce zapewnić spokój na stadionach, a później zastanawia się nad wprowadzania alkoholu na stadiony. Dostało się także samorządowcom, którzy zgadzają się na zwiększenie liczby punktów sprzedaży alkoholu i to w pobliżu takich miejsc, jak kościoły, czy szkoły. Biskupi polscy stawiają sprawę jasno: „Trzeba zakazać, a przynajmniej znacząco ograniczyć reklamę oraz inne formy promocji alkoholu. Trzeba zakazać handlu alkoholem na stacjach paliw oraz w nocy. Ograniczenie fizycznej i ekonomicznej dostępności alkoholu to jedno z najskuteczniejszych narzędzi profilaktycznych prowadzących do zmniejszenia spożycia. Z tego narzędzia korzysta wiele wysokorozwiniętych państw. Nie jest to polityka represji, ale polityka odpowiedzialności”. Ciekawe co o tym myślą producenci alkoholu? Czy podporządkują się postulatom Episkopatu Polski? Jeśli tak się stanie, z pewnością na tym stracą, więc raczej mało prawdopodobne, by doszło tutaj do jakiejś ugody.
Obawiam się jednak, że nasi hierarchowie kościelni naiwnie wierzą w to, że jeśli ograniczy się ilość reklam promujących alkohol, to rozwiąże się problem szeroko rozumianego alkoholizmu. Rzucanie kłody pod nogi producentów alkoholu nie zlikwiduje samego problemu, a z pewnością pogorszy sytuację ekonomiczną. Jednak zagorzały katolik odpowiedziałby, że życie ludzkie jest ważniejsze od ekonomii i w związku z tym najlepiej jest „tępić” podłych producentów piwa czy wina. Niestety to jest droga donikąd. W ten sposób nie rozwiąże się problemu alkoholizmu.
Nie zamierzam tutaj w żaden sposób pomniejszać tego poważnego problemu, który niszczy, a niekiedy zabija wielu ambitnych ludzi. Uważam jednak, że do każdej osoby, która nadużywa alkoholu należy podejść indywidualnie. Na szczęście także w tym kierunku podąża Kościół. W dużych parafiach istnieją bowiem różnego rodzaju grupy, które zajmują się tym poważnym problemem. W ten sposób z czasem można uratować wielu uzależnionych ludzi i nie są do tego potrzebne żadne przepisy prawne, ustanowione przez władze lokalne i centralne.
Okres wakacyjny sprzyja spożywaniu napojów alkoholowych. Dlatego nie należy lekceważyć alkoholizmu, ale nie należy także popadać w skrajności i uważać tych napojów za coś złego. Po prostu należy pić z umiarem.
Mateusz Teska
Foto. PSz/Prokapitalizm.pl
Biskupi nie omieszkali użalić sie nad jeszcze jednym aspektem „picie a państwo”. Otóż w jednym z fragmentów, gdzie mowa jest o statystykach, wspomina się, że choć Polacy tak dużo piją, to mimo to wpływy z akcyzy są małe….
Dla ścisłości nie był to list Episkopatu, lecz Komisji Episkopatu d/s Trzeźwości, a to jest pewna różnica. Księża również zaczęli gonić w piętkę. Skutki państwowej edukacji wśród kleru zaczynamy dopiero odczuwać. Posęp rozwija się geometrycznie.
„artykuł” prostszy niż konstrukcja cepa. Od wielu miesięcy tu zaglądam i z przykrością stwierdzam, że „ProKapą” już nie da się bronić przed socjalizmem. z poszanowaniem i nadzieją na lepszych „redaktorów”.
Do „Wojtka”
Poruszony w artykule problem alkoholizmu z pewnością jest oczywisty dla zwolenników wolnego rynku, ale nie jest oczywistą oczywistością dla polskich Biskupów.
Biskupi zapomnieli, że to zakony budowały i organizowały uprawy chmielu, winnice, browary i winiarnie dając w ten sposób pracę ludziom i radość umiarkowanie korzystających z dobroci piwnych i winnych. Ksiądz Sirico w każdym biskupstwie jako biskup diecezjalny przydałby się.
Comments are closed.