…czyli z problemami nieznanymi w ustroju normalnym. Partia „Populizm i Socjalizm” zarzuciła dziś rządowi, jak czytamy w onecie:
„Na konferencji prasowej w Sejmie poseł opozycji [Stanisław Szwed] zarzucił gabinetowi PO-PSL „zajmowanie się samym sobą”, a nie walką z bezrobociem.”
Zawsze podkreślałem, że rząd socjalistyczny (czy to europejsko-, czy to narodowo-) najlepiej pracuje wtedy, kiedy nie pracuje wcale. Wiadomo, że rząd socjalistyczny może być tylko szkodliwy, nawet w najlepszej wierze. Zatem nic nie robiąc jego szkodliwość jest minimalna i sprowadza się wyłącznie do konieczności utrzymywania przez obywateli pokaźnej grupki dość drogich darmozjadów. Za to każda działalność powoduje dodatkowe szkody, ową pierwszą stale utrzymując w mocy.
Ponieważ inne rządy niż socjalistyczne są w Europie najwyraźniej zakazane jakimś tajnym prawem, zatem zasada jest w szerokim zakresie uniwersalna. Tak czy siak z zarzutem posła Szweda nie mogę się zgodzić. Z mojego punktu widzenia rząd PO-PSL postępuje najlepiej, jak tylko jest to w jego zasięgu.
Ale przejdźmy do konkretów zarzutu pana posła PiS, bo to o nim ma być tak notka, a nie o pogrążonego w zarzucanym lenistwie rządzie PO-PSL.
Oto co pan poseł Szwed w imieniu swojej partii proponuje:
„Według PiS, rząd powinien wprowadzić instytucję częściowego bezrobocia. (…)”
Jakie to typowe dla socjalistów – wszystko muszą zinstytucjonalizować. Nieśmiało zaproponowałbym, że może w takim razie należy zadekretować likwidację wcześniej utworzonej „instytucji całkowitego bezrobocia”. Nie wiem, czy dobrze rozumiem teorię funkcjonowania świata wg socjalistów, ale ten postulat wydaje się całkowicie zasadny zgodnie z wyłaniającą się z wypowiedzi posła Szweda logiką tej teorii.
Pan poseł jednak nic takiego nie proponuje, tajemnicą zaś pozostaje dla mnie fakt, czy to dlatego, że gdzieś jednak socjaliści widzą 'haczyk’, czy może po prostu (wszystko jest możliwe) dlatego, że poseł na to nie wpadł.
Idźmy jednak dalej, może odkryjemy pokrętne tajniki umysłu socjalisty (podkreślenia moje):
„(…) Pozwoliłoby to firmom na zmniejszenie wymiaru czasu pracy pracowników, np. do pół etatu i pensji do 50 proc. (…)”
Powoli się wszystko wyjaśnia. Najwyraźniej „częściowe bezrobocie” oznacza pracę w wymiarze mniejszym, niż jakaś wcześniej zadekretowana norma, określająca „całość zatrudnienia” (czy może lepiej „zerowe bezrobocie”), zwana, o ile dobrze się orientuję, „pełnym etatem”.
No to jak już sobie parę rzeczy ładnie ponazywaliśmy, to jesteśmy bliżej rozwiązania – możemy firmom na zatrudnianie w niepełnym wymiarze czasu „pozwolić”. Oczywiście socjalista nie widzi, że właśnie walczy z problemem, który sam (lub inny socjalista) stworzył wcześniej. „Pozwolić” komuś można bowiem na coś tylko wtedy, jeśli się wcześniej tego czegoś zabroniło.
Aż tak jednak źle nie jest, żeby pracodawcy nie wolno było zatrudniać w mniejszym wymiarze. Co więc się kryje za propozycją? Jak czytamy dalej:
” (…)- przy równoczesnej rekompensacie części jego wynagrodzenia z funduszy pracy.”
I wszystko jasne. I po co było tak kombinować?
Przetłumaczmy zatem propozycję PiS z lewackiego na ludzki: „Zróbmy tak, że jak się pracownik dogada z pracodawcą, że ten go zwolni z części obowiązków i da mniejszą kasę, to my temu spryciarzowi pokryjemy tę różnicę, zabrawszy uprzednio w podatkach tym, którzy byli frajerami i się tak ze swoim pracodawcą nie dogadali”.
Takie przedstawienie sprawy byłoby jednak dla socjalistów zdecydowanie zbyt uczciwe, więc lepiej pokręcić trochę o różnych „instytucjach”, a ciemny lud finalnie pomyśli sobie, że polityki takie sprytne, mądre i dobre, bo „walczą z bezrobociem”.

Wracając jednak do mojej tezy z początku – idea „walki z bezrobociem” jest jednym typowych absurdalnych pomysłów lewactwa, który wcielony może przynieść tylko szkody. Pamiętając bowiem, że państwo nic nie wytwarza ani nie zarabia, a jedynie redystrybuuje owoce pracy innych (ze sporą prowizją dla siebie), „walczyć z bezrobociem” może jedynie na 3 sposoby:
1. Wydając rozporządzenia brutalnie ingerujące w działalność firm i dobrowolne umowy podpisywane między nimi a pracownikami (jak np. prawne przyzwolenie na działalność terrorystyczną „związków leserów”, zwanych dla niepoznaki „związkami zawodowymi”), sabotując tym samym działalność firm i wpływając negatywnie na ich produktywność.
2. Zatrudniając więcej ludzi w państwowych przedsiębiorstwach, obniżając ich rentowność poniżej zera, za co płacą podatnicy – czyli de facto pośrednia grabież mienia osobom pracującym efektywnie.
3. Bezpośrednia grabież mienia osobom pracującym efektywnie (zasiłki dla bezrobotnych albo tzw. „prace publiczne”, z definicji wytwarzające ilości dóbr w okolicy zera).
Niniejszym zatem, jeśli zarzut posła Szweda ma podstawy,  chcę podziękować rządowi PO-PSL za to, że zajmuje się sobą, a nie walką z bezrobociem. Szczerze, głęboko i od serca.
kashmir
http://kashmir.salon24.pl/
foto: virango.pl

1 KOMENTARZ

  1. Szkoda, że rozsądek PO-PSL kończy się tam gdzie w akcję wkracza pan Michał Boni. Ale pamiętajmy, że gdyby ten socjalista nie miał przyzwolenia od swojego szefa, to swoich pomysłów pewnie nie mógłby wcielać w życie. Dobrze że rząd zajmuje się sobą, szkoda, że mimo wszystko robi także „swoje” – czyli zwiększa etatyzm!

Comments are closed.