Wielka Brytania po Brexicie… Co robić, by znów nie stracić wolności

Koncepcja jednolitego rynku UE opiera się na wspólnych ramach regulacyjnych. Znów będzie wrzask, że musimy nadal przestrzegać tych wspólnych ram, w przeciwnym razie nasze standardy spadną. Różnorodność jest jednak zaletą. Standardy regulacyjne, których poszukuje Wielka Brytania, mogą być wyższe niż te oferowane przez UE, a być może mogą być po prostu inne

0
Wielka Brytania - czas na wyjście z UE (foto. pixabay.com)

Na stronie Acton Institute ukazał się artykuł Richarda Turnbulla, dyrektora Centrum Przedsiębiorczości, Rynków i Etyki, na temat wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Autor ocenia, z pozycji zwolennika Brexitu, zarówno szanse jak i zagrożenia związane z tym, co się stało 31 stycznia 2020 roku. Przestrzega m.in. przed uległością polityków w dalszych negocjacjach z UE, wzywa do nieprzyjmowania narzucanych unijnych standardów ani do poddawania Wielkiej Brytanii jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Jego zdaniem, gdyby do tego doszło, cały Brexit nie miałby sensu… Zachęcamy do zapoznania się z obszernymi fragmentami tego artykułu.

* * *

„47 męczących lat dobiegło końca tej nocy. Wielka Brytania przystąpiła do Unii Europejskiej 1 stycznia 1973 r. I, dzięki Bogu, odchodzi z niej o 23:00. 31 stycznia 2020 r. Wielka Brytania doświadczyła przez prawie pół wieku stopniowej erozji idei wolnego państwa narodowego. W Unii dominowały próby narzucenia wspólnej waluty (wielokrotnie odrzucane przez Wielką Brytanię), wyciągnięcia nadmiernych żądań finansowych w celu subsydiowania innych krajów (na co Margaret Thatcher odpowiedziała: „Chcemy odzyskać nasze pieniądze”) oraz konsekwentne posunięcia w kierunku stworzenia jednej unii politycznej (które – ponownie – Thatcher zdecydowanie odrzuciła).

(…) Idea wolnego, suwerennego narodu doprowadziła do odejścia Wielkiej Brytanii

Ci, którzy chcieli, aby Wielka Brytania pozostała członkiem Unii Europejskiej, nie zauważyli zasadniczej kwestii. Po referendum w sprawie Brexitu w 2016 r. firma sondażowa Michaela Ashcrofta przeprowadziła wywiady z ponad 12 000 osób na temat tego, dlaczego głosowali na „Leave”. Wyniki były następujące:

– Suwerenność – 49 procent;
– Imigracja – 33 procent;
– Strach przed rozszerzeniem UE – 13 procent
– Ekonomia – 6 procent.

Błąd popełniany przez lansujących „Remain” – i, w rzeczywistości, większość brytyjskiego establishmentu, od polityki, przez wielki biznes, aż po Kościół Anglii, który poparł „Remain” – polegał na sporach o ekonomię. Twierdzili oni, że opuszczenie UE zagrozi miejscom pracy, zniszczy handel i doprowadzi do niedoborów żywności. Oczywiście istnieje ekonomiczny powód do opuszczenia UE, ale pominięto fakt, że Brexit tak naprawdę dotyczył fundamentalnego pragnienia ludzi: naszego pragnienia wolności. Spierano się o rzeczy, które nie były głównymi czynnikami motywującymi wyborców. Rzeczywiście, można argumentować, że „suwerenność”, „imigracja” i „strach przed rozszerzeniem UE” są wyrazem tego samego zagadnienia: suwerennej kontroli nad prawem, granicami i finansami. Tak czy inaczej, około 94 procent respondentów było skutecznie motywowanych „suwerennością” lub „wolnością polityczną”.

Zwolennicy pozostania w Unii, cały czas od referendum aż do wyborów powszechnych w grudniu 2019 r.,dopuszczali się różnych zabiegów, aby, wykorzystując wszelkie dostępne środki, udaremnić jasno wyrażoną wolę narodu w głosowaniu z 2016 roku.

(…) BBC całkowicie omijało to, co się działo naprawdę. Np. kiedy Boris Johnson odwiedził fabrykę chemiczną w północno-wschodniej Anglii, nadawca pokazał kobietę, która zadała pytanie mające na celu zdyskredytowanie premiera. Nie pokazali 20 mężczyzn w czapkach, kurtkach ochronnych i napiętych twarzach z napisem „Kochamy Borysa”.

(…) Droga przed nami jest pełna przeszkód, które mają na celu zepchnięcie naszego, znów wolnego, narodu z obranego kursu. Sam premier Johnson jest zagadką; nie można wykluczyć, że może on dążyć do większego interwencjonizmu państwa i wzrostu wydatków rządowych. Ponadto jest wiele osób, które są zainteresowane niepowodzeniem Brexitu.

Ponadto istnieją wyjątkowe i szerokie możliwości zadawania ciosu wolności w, co najmniej, trzech obszarach.

Po pierwsze, należy poszerzyć wolność polityczną. Sugeruje się już, że wszelkie przyszłe ustalenia między Wielką Brytanią a UE obejmą jurysdykcję Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W pamiętnych słowach pani Thatcher mówiła: „Nie, nie, nie”. Odzyskanie suwerenności dla narodu i wybranego parlamentu brytyjskiego nie może oznaczać natychmiastowego oddania tego ciężko zdobytego zwycięstwa z powrotem do UE. Musimy też wystrzegać się Sądu Najwyższego, którego zaangażowani sędziowie próbowali udaremnić Brexit. Być może reforma konstytucyjna będzie musiała pójść dalej.

Po drugie, Wielka Brytania może wykorzystać wszystkie zalety wolności gospodarczej. Niewątpliwie dojdzie do bitwy między tymi, którzy chcą, aby handel w Wielkiej Brytanii i standardy regulacyjne pozostały zgodne z UE, w zamian za zerowe taryfy i handel bez przeszkód. To jest jak pieśń syreny. Gdyby taki był cel, opuszczenie jednolitego rynku, unii celnej lub samej UE nie miałoby sensu. Musimy wspierać nowe perspektywy handlu, które wspierają innowacje, swobodną wymianę towarów i usług oraz wybór dla konsumentów. Swoboda negocjowania umów handlowych i porozumień z naszymi najbliższymi sojusznikami, takimi jak Stany Zjednoczone – co było nielegalne, gdy byliśmy członkami UE – lub jakimkolwiek innym suwerennym krajem, który zechce handlować z nami z obopólną korzyścią, leży u podstaw możliwości, które powinny zaistnieć po Brexicie. Większy wybór dla konsumenta (…), konkurencja cenowa (…), obniżka ceł (…) – to przykłady możliwości wolności handlu.

Koncepcja jednolitego rynku UE opiera się na wspólnych ramach regulacyjnych. Znów będzie wrzask, że musimy nadal przestrzegać tych wspólnych ram, w przeciwnym razie nasze standardy spadną. Różnorodność jest jednak zaletą. Standardy regulacyjne, których poszukuje Wielka Brytania, mogą być wyższe niż te oferowane przez UE, a być może mogą być po prostu inne. Być może moglibyśmy skorzystać z mniejszego poziomu regulacji. Konsument jest w stanie ocenić stosunek ceny do jakości; ramy narzucone centralnie po prostu nie są konieczne. Różnorodność zwiększa wybór.

Po trzecie, Brexit przyniesie nowe możliwości inwestycji wewnętrznych, zachęcając do innowacji technologicznych, złagodzenia reżimu podatkowego dla przedsiębiorstw i osób fizycznych oraz rozwoju przedsiębiorczości. Wystarczy obserwować w UE naciski na utrzymywanie wysokich stawek podatkowych. Tymczasem my powinniśmy rozważyć zmniejszenie opodatkowania osób prawnych, aby zachęcić więcej firm do inwestowania i zatrudniania większej liczby pracowników. Dlaczego nie podcinać francuskiego systemu podatkowego? Wynikający z tego wzrost poprawi dobrobyt społeczeństwa i stworzy więcej możliwości finansowania filantropii.

(…) Będzie na pewno wiele nacisków. Ale jest też szansa – prawdziwe otwarcie na coś innego, na państwo narodowe, które świętuje wolność, swobodnie handluje, nagradza sukces i zachęca do osobistej odpowiedzialności. Wolność gospodarcza inspiruje konkurencję i zwiększa wybór, a także wiąże się z wolnością polityczną.

47 męczących lat dobiegło końca tej nocy. Niezależnie od tego, czy chodzi o wino, czy sok, weź ze mną szklankę, aby świętować naszą wolność”.

Za acton.org