Nic mi nie wiadomo, czy Zbigniew Hołdys zabrał już głos w sprawie wyborów prezydenckich w USA, ale gdyby to zrobił, zapewne określiłby tych, co głosowali na Donalda Trumpa mianem „ćwoków”.
I pewnie miałby rację. Wiadomo bowiem już od dawna, że każdy, kto głosuje wbrew opiniom „ekspertów”, wbrew „sondażom”, wbrew sugestiom wiodących mediów – to ćwok, no i wieśniak. No bo któż inny mógłby głosować na wieśniaka z doklejoną grzywką jeśli nie inny wieśniak?
Ale cóż, czy to się tow. Hołdysowi, czy też innemu celebrycie podoba, ćwoków i wieśniaków jest jednak na świecie coraz więcej. Chyba powątpiewał w to jeszcze przed wyborami amerykański aktor o włoskim nazwisku – Robert de Niro, który niczym oaza elokwencji i taktu nawtykał Trumpowi od dupka, kretyna, skurw….la i temu podobnych. Cóż, jak widać nie trafił z tym przesłaniem do ćwoków i wieśniaków, choć to ponoć ich naturalny język.
W drugiej połowie XX wieku Ameryką rządził pewien „marny aktorzyna”, bohater „kiepskich filmów”. Fakt, filmy z jego udziałem do historii raczej nie przeszły. Jeśli ten aktorzyna przeszedł do historii to z zupełnie innych powodów. Jak będzie z szykującym się do objęcia władzy w USA „ćwokiem” i „wieśniakiem”? Tego na razie nie wiemy. Wiemy natomiast jedno – świat „ćwoków”, „wieśniaków”, no i „populistów” (bo wiadomo, że populiści rekrutują się wyłącznie z kręgów „ćwoczych” i „wieśniaczych”) być może nabiera wiatru w żagle. Jak ta siła przełoży się na jakość rozwiązań politycznych i gospodarczych (póki co tylko w USA), czy tchnie w przywódców nową energię i pomysły, które pozwolą uwolnić tkwiące w ludziach potencjały, tłamszone obecnie przez wpychającą się wszędzie biurokrację?
Póki co wyrazy ubolewania dla Hołdysów, Lisów, Tusków, de Nirów i innych „oświeconych”. Nie żałujcie łez…
Wasz Ćwok