Mamy w Europie wojnę, Rosja zaatakowała Ukrainę. Przyczyny tej wojny są analizowane, pojawiają się najróżniejsze koncepcje. Zaskakuje mnie, że mało się mówi i pisze o kwestii demokracji, a tym czasem ustrój ten, mimo iż nie zawsze ratuje przed wojną, to jednak stwarza mechanizmy, które powodują blokadę nieprzemyślanych działań.
Konkretnie chodzi mi tu o zdrowy trójpodział władzy w państwie. Myślę tu o niezależnym i niezawisłym sadownictwie z jednej strony i władzy wykonawczej kontrolowanej przez legislatywę (parlament) z drugiej strony.
Ten podział władzy winien funkcjonować zarówno symbiotycznie i w ramach sprzężenia zwrotnego. Ważna jest równowaga na zasadzie: jedna instancja kontroluje drugą i patrzy jej na palce.
Niebezpieczeństwo pojawia się w momencie, gdy władza wykonawcza (rząd, prezydent) zaczyna dominować nad legislatywą i sądownictwem. Wówczas demokracja przeradza się w system autokratyczny, wręcz w dyktaturę. A wówczas wystarczy, aby dyktator był osobą nieobliczalną i wówczas może dojść do poważnych konfliktów lub nawet wojny. Jeśli owa sytuacja ma miejsce w kraju o wiodącym znaczeniu w skali świata, kryzys przybiera formy międzynarodowe.
I tak stało się w Rosji, gdzie wątłe próby stworzenia demokracji zakończyły się już dawno fiaskiem.
W przypadku tworzenia tzw. niby-demokracji występuje także problem niedostatecznej odpowiedzialności polityków za sprawy kraju i jego rozwój. Odpowiedzialność nie jest pojęciem obiektywnym, bywa różnie interpretowana, ale niestety skutki działalności, za którą dany polityk odpowiada, znajdują odbicie w wymiarze społecznym i mogą być negatywne lub nawet tragiczne.
Jak można jednak w tym kontekście oceniać osoby, których działania są całkowicie lub w pewnym stopniu pozbawione obiektywnej odpowiedzialności moralnej? I czy politycy muszą stosować własny kodeks etyczny, często chroniąc się w ten sposób przed odpowiedzialnością?
Otóż, politycy mieszają odpowiedzialność subiektywną z obiektywną. Na przykład dla Putina moralność polityczna związana jest ze wskrzeszeniem Wielkiej Rosji poprzez pokonanie Ukrainy. Cel uświęca jego środki, do których należą setki, tysiące ofiar śmiertelnych.
Rosja Putina maksymalizuje swój zysk poprzez wojnę, kierując się przy tym celem, który jest obiektywnie utopijny, jednak w pojęciu rosyjskiego przywódcy traktowany jako „racja stanu”. On nie uważa tego za destabilizujące lub niemoralne, liczy się jedynie zysk możliwy do osiągnięcia w danych warunkach polityczno-militarnych.
Wszyscy beneficjenci polityki Putina dopasowują się niejako automatycznie do tych zmieniających się warunków, kalkulując mniej lub bardziej stabilną płaszczyznę działania. Ten polityczny element ma niewiele wspólnego ze społeczną i obiektywną etyką i odpowiedzialnością.
Dyktatorzy ustanawiają własny system wartości w sposób, który nie zawsze (albo rzadko) pokrywa się z realiami społecznymi i ekonomicznymi w państwie, w którym funkcjonują.
Dlaczego tak się dzieje?
W przypadku systemów niedemokratycznych odpowiedzialność społeczna jest dobrowolna, rozumie się ją w aspekcie coraz częściej stosowanego w prawie międzynarodowym tzw. soft law.
To oczywiście tylko pogłębia odmienne pojmowanie zasad etyczno-ludzkich przez dyktatorskich polityków, którzy pozbawieni są jakiejkolwiek kontroli.
Jak możemy postrzegać w tym kontekście demokrację parlamentarną, która jest najbardziej rozpowszechniona na świecie?
Demokracja parlamentarna nie zabezpiecza żadnego państwa przed wojną. Jest to bowiem demokracja wyborcza, funkcjonująca z reguły raz na 4 lata – w trakcie wyborów. Między wyborami schodzi ona niestety na drugi plan i daje wolną drogę elitom politycznym, które albo są świadome odpowiedzialności za państwo…. albo nie.
Dlatego ważny jest głos ogółu, np. w referendum ogólnonarodowym. Decyzja podjęta w ramach referendum nie może być subiektywna – taka decyzja ma charakter uniwersalny w sensie etycznym i ogólnospołecznym.
Oczywiście, to najwyższe organy państwa winny określać i egzekwować reguły funkcjonowania życia społeczno-politycznego, co pozwoli na znalezienie skutecznych rozwiązań w obszarach politycznym i społecznym. Ale jakie organy i jak wybierane? Na pewno nie poprzez system list partyjnych, zmuszający obywateli do kolektywnego kandydowania.
Przy obiektywnym pojmowaniu moralności „reprezentanci Narodu” powinni być wybierani przez wyborców. Wydaje się to oczywiste – ale niestety tylko dla tych, którzy szlachetnie stawiają na pierwszym miejscu wrodzone człowiekowi zasady etyczne.
Wydaje się też oczywistym, że jakość życia obywateli zależy od odpowiedzialnych poczynań władzy. Każdy obywatel – w tym i polityk – winien mieć świadomość współodpowiedzialności za prawidłowe i etyczne funkcjonowanie trójkąta: społeczeństwo-państwo-gospodarka.
Instrument referendum daje obywatelom szanse kontroli nad poczynaniami polityków.
Wojna na Ukrainie jest przestrogą dla innych europejskich państw, które udają, że są demokratyczne, i w których nierzadko pod płaszczykiem demokracji fasadowej kryje się grupa osób, albo nawet jednak osoba, która steruje losem państwa.
Od zeszłego roku wykładam na University of Business and Law we Lwowie na Ukrainie. Tematem moich wykładów są dylematy współczesnych demokracji, ich słabości wady oraz zalety. Głównym punktem ciężkości tych wykładów jest wytłumaczenie słuchaczom zasady funkcjonowania demokracji bezpośredniej – a więc takiej formy funkcjonowania państwa, która najmocniej wciąga obywatela w proces podejmowania decyzji.
Wykłady stały się popularne, wszystko dobrze funkcjonowało, zainteresowanie było spore. I przyszła wojna.
Ktoś mi ostatnio powiedział: „teraz te twoje wykłady nie mają tam sensu”. To oczywista bzdura, bowiem poszukiwanie optymalnego systemu politycznego dla Ukrainy już teraz ma sens. Wojna się kiedyś skończy i ten kraj stanie przed dylematem: co dalej i jak dalej?
Dlatego w przyszłym tygodniu wygłoszę kolejny wykład na wyżej wymienionym uniwersytecie, tym razem jednak na temat (braku) odpowiedzialności polityków i ich subiektywnej pseudo-moralności, której skutki mogą być nieobliczalne.
Prof. Mirosław Matyja
University of Business and Law, Lwow