W ubiegłą niedzielę alejami Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie przeszedł „Marsz równości”. Wielu katolików było oburzonych. Dla mnie był to pokaz, że w naszym kraju jest wolność słowa, bez czego nie byłoby prawdziwej wolności. Katolicyzm w państwie demokratycznym nie powinien być poza zasięgiem krytyki. Sam się obroni.

Wielu ludzi zastanawia się, jak mogło dojść do takiej profanacji na oczach katolickiego kraju. Bloger, Matka Kurka, we wczorajszym felietonie „Jako ateista sprzeciwiam się profanacji Jasnej Góry przez dewiantów z LGBT”, pyta otwarcie, co zrobił episkopat i sami wierni, aby uniemożliwić prymitywną prowokację. Była grupy narodowców, która w ramach świętej wojny, wyszła na ulice, aby powstrzymać zwolenników praw LGTB. Działacze Fundacji Pro – Prawo do życia m. in. Bawer Aondo-Akaa zorganizowali Redutę Niepokalanej i odmówili na ulicach Częstochowy różaniec pokutny, jako “przebłaganie za grzech sodomski na terytorium Polski” z prośbę „o nawrócenie homoseksualistów i osób utwierdzających ich w grzechu”. Na zakończenie felietonu Matka Kurka pisze: „Katolicy i hierarchowie po prostu na to pozwolili i dzieje się tak nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni”.

Czy można było zrobić coś więcej? Myślę, że tak i nie chodzi mi tutaj o protesty i powstrzymywanie marszów. Takie akacje są zdecydowanie spóźnione. Zwolennicy LGTB nie biorą się znikąd. Jan Hartman, profesor etyki z Uniwersytetu Jagiellońskiego, pisze w swoim felietonie: „Nikt nie ma obowiązku szanować i lubić katolicyzmu ani tym bardziej zgadzać się z jego doktrynami. Każdy ma za to prawo wyrażać swoje oburzenie wobec tych, którzy każą osobom homoseksualnym „leczyć się” i nazywają ich życie grzesznym”. Podejrzewam, że profesor mówi o tym także na wykładach do swoich studentów, przynajmniej w formie dygresji, a te młodzi ludzie zapamiętują o wiele lepiej niż sam wykład. Czy robiłby to samo na prywatnej uczelni? Mam na myśli uczelnię prywatną z prawdziwego zdarzenia, bez rządowej dotacji i bez podstawy programowej z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Jego pracę zweryfikowałby sam rynek. Podejrzewam, że nie byłoby aż tak wielu, którzy za swoje własne pieniądze czcicieli tego słuchać. Blokowanie marszów nie jest żadnym rozwiązaniem. Najlepszym jest własność prywatna.

W społecznym nauczaniu Kościoła jeden z głównych argumentów za własnością prywatną głosi, że jest ona istotna dla utrzymania i ochrony rodziny. Leon XIII w encyklice „Rerum novarum” nauczał, że własność rodzinna, do której rodzina ma pierwszeństwo jako instytucja pierwotna w stosunku do państwa, jest czynnikiem jedności rodziny i umacnia trwałość rodzinnej wspólnoty (RN 6). Własność rodzinna zapewnia także rodzinie autonomię i chroni ją przed ingerencją państwa, do której może dochodzić tylko wtedy, gdy rodzina potrzebuje takiej pomocy(RN 28). Własność prywatna daje rodzinie życiową przestrzeń konieczną dla osiągnięcia celu ostatecznego, jakim jest wieczna szczęśliwość.

Dzisiaj Kościół w Polsce nie promuje własności prywatnej. Cały czas błędnie zakłada się, że prawie wszyscy Polacy to katolicy i w imię dobra wspólnego popiera rozwiązania socjalne rządu, wierząc, że służą one również Kościołowi. Nauczanie w szkołach państwowych oddala się coraz bardziej od oczekiwać katolickich rodzin, ale nikt nie ma odwagi opowiedzieć się w Kościele za reformą oświaty. Nowe rozwiązania, jak np. „wyprawka plus” tylko wzmacniają pozycję szkół państwowych w naszym społeczeństwie, a to tam m. in. za pieniądze katolików kształtuje się nowe pokolenie Polaków według ideologii LGTB.

Na zakończenie dnia po Marszu równości w Częstochowie przeczytałem dobrą informację, która mnie podbudowała i pozwoliła na spokojny nocny spoczynek. Młodzi katolicy na Wyspach Brytyjskich podpisali list popierający proroczą encyklikę bł. Pawła VI „Humanae vitae”, w którym piszą, że życie w czystości jest kontrkulturowe i trudne, ale przynosi radość. Dla tych młodych katolików seks nie jest nigdy przypadkowy, „ponieważ ze swej natury jest już wypełniony znaczeniem – mianowicie wzajemną miłością małżonków i otwartością na nowe życie”.

Wolność słowa jest piękna. Jedni idą na marsz równości, a inni piszą list.

O. Jacek Gniadek

Foto.: pixabay.com

O. Jacek Gniadek SVD test misjonarzem werbistą i doktorem teologii moralnej (ur. 1963). Pracował przez wiele na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia). Mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma). Tekst pochodzi ze strony jacekgniadek.com.