Smród jaki dochodzi z prawyborów Nowej Nadziei rodzi, po spojrzeniu decydentów w lustro, dwojaką możliwość.
Pierwszą jest udawanie, że „nic się nie stało” i zatopienie się formacji w oszustwie i kłamstwie, w pogoni za iluzorycznym korytem.
Środowisko „konserwatywno-liberalne” nie jest impregnowane na to zjawisko odkąd istnieje. Każdy chyba potrafi podać garść przykładów. Jak bowiem nauczał klasyk, dopóki istnieje koryto chętne świnie zawsze się znajdą.
Drugą możliwoscią jest wykorzystanie przez prezesa tej sytuacji do wypalenia żywym ogniem tego zjawiska. Bez „względu na osoby”, tj bez patrzenia na zasługi, możliwości, znajomości i kwity.
Poważni wyborcy Nowej Nadziei i Konfederacji obserwują to uważnie i wyciągają wnioski.
Przy okazji warto zwrócić się do środowisk skonfederowanych o uprzejmie nie mieszanie w tym kotle. Dla dobra Konfederacji, a może i Polski.
Jeśli etyka Nowej Nadziei i Konfederacji ma nie różnić się od postawy POPiSu – po cóż nam się fatygować na wybory?
Wojciech Popiela
prezes UPR w latach 2005-08.
Miłość się kończy przy formowaniu list wyborczych, szczególnie kiedy są szanse na wejście do sejmu.
Comments are closed.