Od północy z piątku na sobotę o żadnym z kandydatów nie dało się powiedzieć złego słowa (dobrego też), co było wynikiem okresowej cenzury znanej pod nazwą „ciszy wyborczej”. Teraz już jest po wszystkim. Zakończyło się zarówno nęcenie jak i głosowanie. Jedni głosowali rękami, inni nogami a Autorzy portalu prokapitalizm.pl komentują wyniki (pierwszy zrobił to Paweł Sztąberek). Jak poprzednio, komentarze będą pojawiały się w miarę napływania, zatem tekst co jakiś czas będzie aktualizowany. Jednocześnie przypominamy, że właściwe wyniki (nie sondaże) wyborów opublikowane zostaną na stronach PKW.
****

Foto PSz
Foto PSz

Kamil Kisiel: Wygrał Bronisław Komorowski. Wygrał głos elit, które przez 20 lat konsekwentnie prowadzą nas w kierunku dobrobytu, zgody i szczęścia. Osoba prezydenta już nie będzie przeszkadzała w realizacji wspaniałych planów Platformy Obywatelskiej. No, może jeszcze ten koalicjant, ale jego kandydat otrzymał akurat 1,5% – więc jest szansa, aby następne wybory parlamentarne zmiotły z drogi i tę przeszkodę. Ponieważ zgoda buduje, to może PO i Bronisław Komorowski umówią się z lewicą i wprowadzą system rządów kanclerskich, kto wie? Ciemnogród poniósł klęskę, i ten Kaczyński, niekochany przez nikogo, będzie zmuszony do współpracy, albo nikt go już nie polubi. Zgoda zbuduje wszystko, także stosunki międzynarodowe (co ciekawe w 1938 też mieliśmy „zgodę” z Rosją i Niemcami). Władzę zdobył człowiek wykształcony, kompromisowy, gładki jak pupa niemowlaczka. Czasami (średnio raz dziennie) zdarzy mu się różnego kalibru „wpadka”, ale co tam wobec kompromitacji braci K.
Co prawda marszałek podczas swoich rządów „p.o.” (przed?) przejął niemal wszystkie państwowe instytucje i był przepchał z parlamentem jedną lewicową ustawę (o przemocy w rodzinie), tylko ten znienawidzony
IPN został, ale to już niedługo. Oskarżony o polityczne konszachty Instytut niedługo zostanie upolityczniony do maksimum. Tak samo złotówka została podporządkowana planom wprowadzenia implodującego euro, co oznacza, że chyba nigdzie na świecie nie będzie dewiz w złotówkach. Marszałek wypchnął na szpicę NBP człowieka, który za dowód bogactwa narodu uważa popyt (Marek Belka) – czyli jak mówi Robert Gwiazdowski – nic tylko drukować pieniądze i w iście amerykańskim stylu stymulować popyt.
Myślałem, że oceanu mojej nienawiści do PO nie można już powiększyć. Tymczasem ona sukcesywnie niszczy brzegi. Areszt wydobywczy, upolitycznienie IPN-u, CBA, podwyżka podatków, powiększanie składek ubezpieczeniowych i cen energii, samobójstwa spowodowane atmosferą strachu (kto wie, czy nie zabójstwo?) – tego miało za czasów PO nie być. Tymczasem w areszcie wydobywczym siedzi coraz więcej ludzi, IPN dopiero teraz zostanie upolityczniony, CBA dostało dostęp do danych wrażliwych, podatki i składki są podwyższane, cena energii skacze w górę, Dariusz Ratajczak nie żyje, przy czym jego winy wobec machlojek
Blidy są nieporównywalnie mniejsze (jeśli w ogóle w czymś zawinił). Strach pomyśleć, co zrobią platformersi przy ich jednowładztwie.
Polacy ciężko pracują i to nie ulega wątpliwości. Mimo swoich wysiłków, mimo ciągłego stania na głowie, pływania w kisielu i przeciskania się przez ucho igielne relatywny dobrobyt wcale nie
wzrósł. Inne kraje w ciągu 20 lat osiągały swój aktualny poziom rozwoju. Niestety, to wymaga samozaparcia przed zapędami polityków. Np. niemiecki bank centralny długo opierał się zarówno socjaldemokracji jak i chadecji i dzięki temu niemiecka gospodarka mimo komunistycznej kartelizacji nadal jakoś ciągnie. Mniejsza, bo wiadomo, że demokracja, dialog i wola większości w końcu tych upartych niemieckich ekonomistów zmiotła, a końcowym akordem było pozbycie się marki. Obecnie za marką tęsknią w Niemczech niemal wszyscy. Tak będzie ze złotówką, mimo że to koszerna waluta. Bo lepiej mieć własne niż cudze sterowane. Bracia Kaczyńscy choć zupełnie nieefektywnie, próbowali ratować swoje. I to dla nas wolnorynkowców, wobec marnego poparcia, JEST NAJWAŻNIEJSZE. Bo własne będziemy mogli później zmieniać.
****
Foto PSz
Foto PSz

Mateusz Teska: Stało się tak, jak zapowiadały sondaże. II turę wyborów prezydenckich wygrał kandydat Platformy Obywatelskiej Bronisław Komorowski. Tym samym to on przez najbliższe 5 lat będzie urzędował na Krakowskim Przedmieściu. Tym samym PO objęła najważniejsze urzędy w tym państwie. Część komentatorów obawia się tego monopolu partyjnego PO. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że w wyniku wyborów parlamentarnych i prezydenckich z 2005 roku Prawo i Sprawiedliwość także zawładnęło najważniejszymi urzędami państwowymi i jakoś do żadnej rewolucji nie doszło, choć wiele środowisk naprawdę liczyło na zmianę ustroju, na przejście z III w IV Rzeczpospolitą.
Podobnie jak 5 lat temu, także i dziś nie należy spodziewać się wielkiej przemiany w naszej polityce. Ten, kto myśli, że teraz Platforma Obywatelska, mając pełnię władzy, doprowadzi do wielkich reform gospodarczych, może bardzo się zawieść. Jak wiadomo PO jest partią zdecydowanie pro unijną, a przecież Unia Europejska nie prowadzi polityki wolnorynkowej. Zresztą hasło wyborcze Bronisława Komorowskiego „Zgoda buduje” daje do zrozumienia, że zarówno rząd Donalda Tuska, jak i sam nowy prezydent będą zawsze i wszędzie zgadzać się z polityką państw silniejszych, by nie doprowadzać do sporów politycznych, bo co by dopiero Europa o nas pomyślała.
4 lipca 2010 roku to dzień, który może okazać się symbolicznym końcem pewnej koncepcji politycznej – IV Rzeczypospolitej. Co prawda ta idea już dawno jest nieaktualna i nawet w czasach rządów PiS – u nikt już w nią poważnie nie wierzył. Jednak ten dzień może oznaczać dla partii Jarosława Kaczyńskiego prawdziwą klęskę, z której może się już nie podnieść. Dlaczego jest to całkiem realny scenariusz?
Bowiem PiS nie ma już praktycznie żadnego poważnego urzędu państwowego. W najbliższym czasie straci kontrolę nad mediami publicznymi. To może spowodować, że partia Jarosława Kaczyńskiego stanie się nic nie wartą siłą polityczną, która zostanie skazana na zagładę. Upadek PiS – u będzie jednoznaczny z powolnym upadkiem PO (nie będą mieli argumentów przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, gdyż PiS przestanie istnieć). Wtedy do prawdziwej gry politycznej w tym państwie wejdzie Sojusz Lewicy Demokratycznej. Te ponad 13 – procentowe poparcie dla Grzegorza Napieralskiego to dla nich szansa na odrodzenie po pięcioletniej przerwie. Zresztą przy „Okrągłym stole” komuniści (późniejsi postkomuniści) i wybrańcy z „Solidarności” podzielili się w miarę równo władzą. Nie może być przecież takiej sytuacji, by tzw. „Solidarność” (PO i PiS) rządzili nie wiadomo ile. Pora teraz na rządy prawdziwej, czerwonej lewicy. Oni pewnie już powoli szykują swoje hasła w stylu – teraz k…. my!
A co dalej będzie z naszym rozbitym do granic możliwości stronnictwem konserwatywno – liberalnym? No cóż. Mimo zajęcia czwartego miejsca w I turze wyborów prezydenckich nie należy na razie spodziewać się jakiegoś zwrotu akcji. W końcu żaden z przedstawicieli wspomnianego stronnictwa nie uczestniczył w rozmowach w Magdalence i przy „Okrągłym stole”, więc siłą rzeczy nikt z tej grupki nie załapie się na żaden poważny „stołek” w tym ustroju politycznym. Zwolennicy konserwatyzmu i liberalizmu są chyba skazani na cierpliwe czekanie, aż wreszcie dojdzie do prawdziwego kryzysu gospodarczego, w myśl zasady – „Nemo sapiens nisi patiens” – „nikt nie jest mądry, kto nie jest cierpliwy”.
A teraz nie pozostaje nam nic innego, jak przyzwyczaić się do prawdziwej polityki miłości. W naszym kraju zapanuje cisza, spokój. Wszyscy będą teraz szczęśliwi. Polacy z radością będą płacić teraz podatki, gdyż od tego momentu przeznaczone będą na rzecz władzy, która przecież kocha swoich obywateli – niewolników.
****
Rajmund Pollak: Dobrze, to już było, a teraz będzie coraz gorzej .
Jeżeli telewizyjne sondaże sprawdzą się, to czeka nas 5 lat demagogii wielosłowia i pogłębiających się przepaści między bogatymi liberałami, a coraz bardziej biedniejącą całą resztą polskiego społeczeństwa.
Moim zdaniem :
Będą się liczyć tylko prawomyślni, postępowi i majętni, złotousty politycy, a obrońcy praw pracowniczych i wszyscy ci starzy działacze NSZZ „Solidarność”, którzy byli przeciwnikami zdrady okrągłostołowej zostaną zepchnięci do roli przegranych.
Wzrosną podatki pośrednie, a podatek Belki przetrwa następne 5 lat. Zostaną wprowadzone podwaliny prawne pod podatek katastralny.
Liberalne zasady równości będą zmierzały do zrównania z ziemią polskich gospodarstw rodzinnych.
Służba zdrowia zostanie opanowana przez komercjalizacyjną korupcję.
Jest ktoś jest chory i nie ma pieniędzy? To ma pecha, bo jest balastem dla polityki liberalizmu!
Jest ktoś w starszym wieku i zachoruje? To jest przecież wolny rynek i jeśli dzieci są bogate, to będzie ich stać na leczenie matki lub ojca, a jeśli ktoś jest biedny, to kto wie, czy jakiś liberał nie zaproponuje wprowadzenia prawa do eutanazji.
Bezrobotni zostaną uznani za obywateli drugiej kategorii, bo w liberalizmie każdy bezrobotny jest uznawany za człowieka mało zaradnego, a zatem jest sam sobie winien!
Prezesi wielkich koncernów mogą już pić nie tylko szampana, ale też koniaki, likiery i wódkę, bo teraz pracowników będzie można łatwiej wyrzucić na bruk, gdyż nikt się za nimi nie ujmie!
Putin z Miedwiediewem będą jeszcze dziś w nocy najbardziej pijani w Europie, bo śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, czyli Katynia 2010 r., będzie przez następne 5 lat prowadzone tak, aby niczego jednoznacznie nie wyjaśnić.
Polska pogrąży się w kryzysie, a kto będzie narzekał, to już jego problem, bo władza ma teraz legitymacje do zrobienia z gospodarką co tylko zechce.
Pogorszy się ogólna atmosfera w kraju, bo ludzie dość szybko odczują na własnych warunkach bytowych czym jest prawdziwy liberalizm, natomiast oficjalne media będą odtrąbiały kolejne sukcesy.
Pochwalą nas wszystkie elity europejskich dworów, a socjalistyczny Prezydent Stanów Zjednoczonych prześle depeszę gratulacyjną i nakaże jeszcze bardziej restrykcyjnie traktować Polaków występujących o wizy USA.
Będziemy coraz więcej płacić do kasy UE i na przeróżne bzdury (emisja CO2, szczyty europejskie itd., itp.) w imię nowej solidarności europejskiej.
Biurokracja partyjna i administracyjna jeszcze bardziej wzrośnie, bo będzie trzeba jakoś się odwdzięczyć tym, którzy pomogli liberałom.
Prawa kobiet zostaną zrównane z prawami mężczyzn i Rząd umożliwi kobietom przechodzić na emeryturę w wieku 65 lat, a jak dobrze pójdzie, to dobrodziejstwo równouprawnienia pójdzie jeszcze dalej i wiek emerytalny zostanie zliberalizowany do 70 lat dla obu płci .
Telewizja publiczna i Polskie Radio zostaną „uwolnione” od audycji i programów kontrowersyjnych i będzie więcej atrakcyjnych reklam oraz promocji wyprzedaży towarów w hipermarketach .
Palikot, Kwaśniewski, Napieralski, Oleksy, Jaruzelski , Cimoszewicz, Belka , Wojewódzki i Sikorski powrócą na pierwsze strony gazet i staną się znowu gwiazdami telewizyjnymi.
Ekolodzy poparli liberałów, a zatem mogą liczyć na darmowy czas antenowy we wszystkich mediach .
Znaleźliśmy się ponownie sytuacji, kiedy trzeba budować od nowa Ruch Społeczny Obrony Polskiej Własności, bo inaczej, to nawet za wstęp do lasu i pójście nad rzekę będziemy musieli dodatkowo zapłacić !
****
Barbara Kamińska: Mocna kawa zamiast szampana
Nowy prezydent ma na nazwisko Komorowski. Przynajmniej według ostatnich sondaży. Jednak, jak zdążyliśmy się już przekonać, sondaże mogą zawieść. Nie zdziwiłabym się, gdyby jutro okazało się, że wygrał jednak Jarosław Kaczyński. Ale – tak czy inaczej – nie ma powodu by otwierać szampana. Lepiej zaparzyć sobie mocnej kawy.
Co zdecydowało o przewadze Komorowskiego? Raczej nie jego kompetencje. Już w trakcie kampanii wyborczej miał kilka poważnych wpadek, jak choćby ta z Wikipedią czy chęcią wyprowadzania nas z NATO. Więc co się stało? Bronisławowi Komorowskiemu najbardziej, oprócz mediów i autorytetów, pomógł Jarosław Kaczyński. A raczej wspomnienie o jego rządach i o IV RP. Pomogły również sondaże, które wskazywały na przewagę konkurenta i przez to zmobilizowały wyborców przestraszonych wizją powrotu „kaczyzmu”.
Co oznacza wygrana Komorowskiego? Po pierwsze to, że większość Polaków odrzuca ideę IV RP. Po drugie to, że Platforma będzie się musiała w końcu wziąć do roboty i zacząć zmieniać kraj. Teraz już nie będzie wytłumaczenia dla nieróbstwa. Tym bardziej, że teraz Komorowski będzie wyjątkowo na cenzurowanym. Przegrani Kaczyński i Napieralski, którzy uzyskali w tych wyborach całkiem sporo głosów, będą wytykać mu każde potknięcie. I jeśli będzie miał ich sporo, „kaczyzm” może wrócić szybciej, niż Komorowski zdąży wypowiedzieć swoje hasło wyborcze „Zgoda buduje”. Cały los PO zależy teraz od zachowania nowego prezydenta.
Sławetne 500 dni spokoju, o które zaapelował Komorowski, to według mnie strzał w stopę. Platforma, jeśli chce się utrzymać na powierzchni, musi zacząć działać natychmiast. Wielu wyborców Komorowskiego wcale nie jest przekonanych ani do niego, ani do jego partii. Będą się mu bardzo dokładnie przyglądać i dopiero wtedy ocenią, czy dokonali słusznego wyboru. Dadzą temu wyraz w kolejnych wyborach samorządowych i parlamentarnych.
Największe wyzwanie, jakie stoi przed nowym prezydentem, to według mnie gospodarka. Wprawdzie uniknęliśmy – jak na razie – ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego, ale stoją przed nami kolejne wyzwania. Na przykład związane z reformą systemu emerytalnego i służby zdrowia oraz koniecznością ułatwienia życia przedsiębiorcom. Komorowski i Platforma będą musieli w końcu „odczarować” liberalizm, przekonać do niego zwykłych ludzi. Albo zabrną w socjalizm i doprowadzą do takiego samego kryzysu jak w Grecji. Innej opcji nie widzę.
Ani Komorowski ani Kaczyński to nie byli moi kandydaci na prezydenta. Nie będę jednak ogłaszać, że to koniec Polski, że teraz będzie gorzej niż źle. Nie otwieram szampana. Popijam jednak mocną kawę. Alkohol wprowadza w dobry nastrój i zaciemnia obraz rzeczywistości. Mnie ten prezydent ani żaden inny nie „upije”. Boję się jednak, że większość mediów otworzy jednak szampana. To my, blogerzy, musimy pić tylko kawę…
****

Foto MN
Foto MN

Michał Nawrocki: No cóż, w odróżnieniu od swoich Przedmówców piszę w chwili, gdy przez PKW zostały opublikowane pierwsze wyniki z ponad 51% komisji (JK – 50,41%, BK – reszta). Obraz zatem jest nieco odmienny niż pokazały sondaże i nadal wszystko może się zdarzyć. Według PKW wygrał Jarosław Kaczyński. Sytuacja ciekawa, szampany odbite („zdrowie wasze w gardła nasze” jak mawiał stronnik Bronisława Komorowskiego – Lech Wałęsa), a tu rachunek może przyjść jutro a nie za 500 dni monopol władzy.
Rzecz jasna, ten potencjalny monopol tym razem będzie słuszny, nikt nie będzie wzywał do „obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Wręcz przeciwnie – rozkwitnie wolność i miłość, zgoda będzie budować na grobach dorżniętej watahy a „Miry” i „Grzechy” już nie będą musiały odmrażać zadków po cmentarzach. Rok spokoju… Pod okiem czujnej cenzury onegdaj popieranej przez Tadeusza Mazowieckiego (adherent kandydata PO), wszechwładnej bezpieki i urzędników rozkwitnie politpoprawność propagowana przez Niesiołowskiego, Palikota i „strasznego dziadunia” Bartoszewskiego.

Nie mam złudzeń co do obu kandydatów. Tym niemniej Jarosław Kaczyński, jeśli wygra, przynajmniej będzie starał się być prezydentem, podczas gdy Bronisław Komorowski będzie wyłącznie namiestnikiem. Kogo, to już inna sprawa. Jeżeli jednak zdarzy się pierwszy z zapowiedzianych „cudów Tuska”, to PO będzie mogła odetchnąć z ulgą. Znów będzie rządzącą partią opozycyjną, bo wszystkiemu winien „prezydent z PiS”. I nie trzeba będzie spełniać złożonych absurdalnych obiecanek.

Przygotował: MN
Foto: PSz / MN

16 COMMENTS

  1. Panie Rajmund liberalizm myli Pan z kapitalizmem kompradorskim czyli z wolnością, własnością i zwykłym kapitalizmem dla wybrańców. Ogólnie to trzeba było iść na wybory i oddać głos nieważny powodując brak legitymzmu na działanie sił politycznych stpojących za komorowskim lub nie iść i obniżyć frekwencję. Z tym, że nie uczestniczenie było o tyle niebzpieczne, że karty wyborcze nieobecnych mogły być wykorzystane do manipulacji wyborczych.

  2. Panie Kamilu to „Won” to jest po jakiemu???
    W języku polskim takiego słowa nie ma, a język niemiecki stosuje wyraz „von” (co odpowiada naszemu: „z” lub „od”).
    W gwarze górnoslaskiej( którą doskonale rozumiem) istnieje wyrażenie… „won stąd”, co oznacza po polsku:… „niezbyt uprzejmie proszę aby pan(pani) jak najszybciej oddalił się z tego miejsca”… Zatem nie jest to wyrażenie sugerujące komukolwiek zmianę jego poglądów .
    Panie Kamilu, jaką ocenę miał Pan na maturze z języka polskiego ?
    Proponuję wiecej czytać Mickiewicza, Norwida , Słowackiego , Sienkiewicza, Konopnicką , Żeromskiego itd….
    Pozdrawiam
    Rajmund Pollak

  3. nie powiedziałem Panu won, tylko narodowosocjalistycznym poglądom.
    matury z j. polskiego nie zdawałem. wymienieni autorzy nudzą mnie do bólu, jak zresztą 90% polskiej literatury, która zawiera słowotok, manię opisową, wallenrodztwo, narodowe kompleksy, nie przystają do rzeczywistości obecnej i są nudne jak flaki z olejem.

  4. @Kamil
    Walczyłem wiele lat z każdą formą socjalizmu i Pana sugestie mnie obrażają.
    Większość dawnych komuchów oraz obecnych demagogów wszelkiej maści deprecjonuje patriotyzm przez insynuacje .
    Dbanie o sprawy narodowe oraz obrona honoru Polski nie ma absolutnie nic wspólnego z …narodowym socjalizmem, z którym Polska jako pierwsza zbrojnie walczyła.
    Panie Kamilu, ma Pan chyba luki w wykształceniu historycznym.
    Napisał Pan:… „matury z j. polskiego nie zdawałem”…, a czy z historii też Pan nie zdawał?
    Podpowiem Panu, że w 1939 roku socjalistyczny ZSRR zawarł pakt z narodowo-socjalistyczną III Rzeszą i przez ten pakt wybuchła II Wojna Światowa!
    Panie Kamilu ! Powinien Pan mmnie przeprosić za swoje sugestie.
    Przypomnę Panu, że niewiedza nie zwalnia z odpowiedzialności karnej za oszczerstwa rozpowszechniane publicznie !
    Rajmund Pollak

  5. Chciałbym się tu odnieść przede wszystkim do Rajmunda Pollaka: Zastanawiam się jak można na stronie jawnie prokapitalistycznej promować narodowy socjalizm. Stoi to w jawnej sprzeczności. A z Komorowskiego to taki liberał gospodarczy jak z łyżeczki pasztet, co by nie być wulgarnym.

  6. – narodowy socjalizm odwołuje się do jednego państwa per definicja! czyli w świecie krajów o ustroju narodowo-socjalistycznym te kraje będą się zwalczać.
    – tak, wojna wybuchła, tylko jakoś te dwa narodowo-socjalistyczne molochy (bo Stalin „wzbogacił” komunizm nacjonalizmem) żarły się mniej więcej od pierwszej Finlandii. Polska była pod ostrzami potężnych szermierzy i jej los był fatalistycznie martyrologiczny.
    – może sobie Pan walczyć, tak jak Ziętek, tylko potem zrobi Pan syndykalizm na całego, to po cholerę ta walka? wszystko pójdzie na marne. już Panu mówiłem, że awans związków zawodowych ze zwykłych stowarzyszeń uzależnia je od państwa i tworzy podwalinę pod państwo korporacji. Jeśli, co jest uzasadnione z każdego punktu widzenia, pracodawcy utworzą dla symetrii własne stowarzyszenie (często są do tego zmuszani np. ustawami o obowiązkowym płaceniu ubezpieczeń!!!), to wtedy nic, tylko w ten narodowy socjalizm. Pan jeszcze temu sprzyja przyzwoleniem na protekcjonizm (że-na-da).
    – Ewentualnie, przy międzynarodowym charakterze tzw. „fair share”, które Pan również jak widzę, wyznaję, to z kolei globalizm. Morał z tej krótkiej lekcji ekonomii narodowej jest taki, że Pańskie poglądy prowadzą po prostej do tego, przeciwko czemu tak dzielnie Pan walczy. Tylko po co walka? Żeby ustanowić nową tyranię? To wszystko kwestia filozofii.
    – Polską historię znam na tyle, by nie przypominać mi o takich banałach. Równie dobrze mógłby przytoczyć mi Pan daty rozbiorów i bitwy pod Grunwaldem. To nie o to się rozbija.
    – skoro mimo tylu lat walki Polacy nadal są w czarnej d…, to może coś jest nie tak z samą istotą władzy? Bo czy rządził Berlin, Moskwa nad nami, czy całe spektrum i kalejdoskop polskich mężów i mężyków stanu, to mimo tego dochód mamy niewiele większy od Gabonu.
    – Jest Pan idealnym produktem „odwróconej walki klasowej”. Obrażony na starych, etablishowanych związkowców związkowiec-outsider, domagający się ponownej relokacji dóbr (ileż można?!) w duchu redystrybucji i protekcjonizmu mienia narodowego, jak i przebudowy struktur związkowych (opisałem to wyżej). Jeśli nie wie Pan, o co chodzi, to zapraszam do lektury „Drogi do Zniewolenia” Friedricha Augusta von Hayeka.
    – Mogę wyjaśnić to krótko: fanatyczny patriotyzm (bo nie wiązany liberalizmem konserwatyzm zmienia się prosto w fundamentalizm – proszę zobaczyć na kraje arabskie) + redystrybucja i protekcjonizm (czyli narodowy socjalizm w pigułce) + restrukturyzacja związków zawodowych i ich przewodnia rola (to już czysty socjalizm) w obronie praw pracowniczych (jakby prawa konsumenta były mniej ważne, ale to typowe dla skrytych i jawnych socjalistów, ale ci drudzy przynajmniej są zorientowani i niezakłamani).
    – jeszcze raz dziękuję serdecznie za wycieczki osobiste. ja też potrafię, tylko po co to komukolwiek?

  7. Zagadka logiczna: gdyby nie byłoby pracodawców, czy w ogóle istnieliby pracobiorcy?! – przy czym warto zauważyć, że pracodawca ostatecznie będzie dla siebie pracobiorcą i na odwrót, no ale co z pracodawcą, który zatrudnia więcej niż jedną osobę? hehe, ciekawie się robi).
    Chodzi o to, by Polakom i Polkom nie obiecywać szemranego bogactwa, z konfiskaty podatkowej i gnębieniem pracodawców. Chodzi o to, że tylko dzięki „pracy potrzebnej innym” można powiększyć bogactwo narodu. Nie szemranym związkowym dintojrom, który jak każdy wynalazek centralizacji powoduje spustoszenie w gospodarce.

  8. @ Daniel+kamil-operujecie schematyzmem i inwektywami z dodatkiem demagogii.
    Czy obrona polskich pracodawców przed przywilejami podatkowymi jakie udzielane są obcym to dla was obu jest nacjonalizm ?
    Czy przeciwstawianie się gnębieniu polskich małych i średnich przedsiębiorców biurokracją, przy równoczesnych otwartych drzwiach wszystkich urzędów dla każdego obcokrajowca, który sam siebie nazwie kapitalistą, to jest nacjonalizm ?
    Czy miliardowe transfery z Polski do obcych banków od Frankfurtu po Sao Paolo przy równoczesnym gnębieniu Polaków podatkiem Belki, to jest dla Panów Kamila i Daniela ten idealny kapitalizm ?
    Czy obrona pracowników przed obowiązkiem pracy 7dni w tygodniu łącznie z niedzielami to jest dla was obu socjalizm ?
    Nie można Panowie Kamil i Daniel popadać w skrajności, bo nie tak dawno budowniczowie kapitalizmu w niektórych krajach handlowali niewolnikami i twierdzili , że przeciwnicy niewolnictwa są wrogami wolnego handlu .
    Wolność,Ojczyzna, honor, niepodległość, prawda , ideały, solidarność,szlachetność, to są słowa ponadustrojowe, lecz teoretycy wyższości ekonomii nad moralnością, wymyślają coraz to nowe ideologie aby wykazać, że liczy się tylko pieniądz i obrót kapitałem, a najważniejszą boginią ma być konsumpcja.
    Gdybym był wrogiem kapitalizmu, to nie napisałbym na tym portalu ani słowa, ale kapitalizm w obecnym wydaniu przekształca się powoli w globalizm, czyli nowy totalitaryzm podobny w swojej propagandzie do socjalizmu, a ja znam wiele znacznie ważniejszych pojęć i znacznie większych wartości ludzkich.
    Jeśli jednak Redakcja portalu prokapitalizm.pl dojdzie do wniosku, że inni piszą ciekawiej ode mnie, to wtedy będę po prostu spędzał mniej czasu przed komputerem.
    Pozdrawiam wszystkich czytelników
    Rajmund Pollak

  9. proszę Pana – adwokaci, lekarze, nauczyciele (którzy zabierają masę roboty do domu!) pracują 7 dni, a jakiś stójkowy na taśmie już nie może? co to ma być, żądam reakcji!
    to, że nie zrozumiał Pan, na czym polega kapitalizm kompradorski – ok. ale obwinianie o to liberalizmu, kapitalizmu, wolnego rynku to absurd, gdy żadno z tych pojęć nie funkcjonuje choćby w stopniu szczątkowym. Mało Panu kompromitacji z tym, że Francji „nikt nie może zarzucić braku kapitalizmu?
    żaden liberalny ideolog nie postulował wyższości idei nad zyskiem. Wolny rynek jest neutralny, a rola państwa ma ograniczać się do przywracania sprawiedliwości – dopiero wtedy i tylko wtedy jest równowaga. Ale nie, przywileje pracownicze, podczas gdy samo zatrudnieni muszą na nie zapierdalać i je opłacać (i jeszcze lobbować u takiego fiat poland, żeby łaskawie został) to znaczy, że z Pana mentalnością jest gorzej niż myślałem.
    Wracając do liberałów – oni orzekli, że im mniejsze zyski tym większa jest siła rozsadzająca wszelkie ideały. Pan nie powie, że im wiecej biedy, tym więcej poczciwości? To proszę jechać do Afryki, tam jest dopiero bieda. W RPA rządzą związki zawodowe, ale nie wiem czy Pana przyjmą, boś Pan biały… Proszę zobaczyć, co związki zawodowe zrobiły z Detroit, stolicą motoryzacji i lotnictwa.
    PS Japończycy (wbrew obiegowej opinii, iż zaiwaniają non-stop) pracują 6 dni w tygodniu, a młodzież uczy się 5 pełnych dni (od rana do wieczora), a mimo to można pozazdrościć im bujnego czasu wolnego.
    Dlaczego Ludwig Erhard potrafił dotrzeć do ludzi, gdy mówił im, że jeśli chcą więcej zarabiać, muszą poprawić efektywność pracy (czyli zainwestować w technologię lub dłużej pracować)? Ale do narodowosocjalistycznych łbów to nie trafi.
    Wartości, które Pan wymienił, daje się zastosować i w narodowym socjalizmie. Oczywiście, proszę nie szafować „wolnością”, bo związki zawodowe to gówniana wolność dla tych, co na nie muszą łożyć lub cierpią przez ich nieuczciwą kompetencję.

  10. i żeby nie było – to związki zawodowe narzucają już teraz mojej przyszłej, małej firmie ubezpieczenie dla pracowników, którego nie jestem w stanie żadną miarą zapłacić. siłą rzeczy, po prostu nie będzie pracy którą mogłem zapewnić, bo z czego? to jest to gówniane związkozawodowstwo, boże, jak ja was nienawidzę.

  11. @ Kamil
    Dyskutuje pan z samym sobą, bo zupelnie Pan nie zrozumiał tego co napisałem, tylko przytacza Pan teorie, ktore inni wymyślili.
    Niech Pan spróbuje myśleć samodzielnie i bez uprzedzeń, bo do Pana nie dotarł jeszcze nawet ten istotny fakt, że ja już nie pełnię żadnej funkcji związkowej.
    Liczę na to , że Pan będzie dokładniej wszystko czytał i kiedyś Pan zrozumie, że każdy dogmat jest niebezpieczny, a wolność myśli polega na obalaniu dogmatów i szukaniu nowych rozwiązań !
    Rajmund Pollak

  12. ja gdzieś powiedziałem, że Pan należy do jakiegoś ZZ? Nie, powiedziałem, że jest Pan związkowcem, to odrobinę szersze pojęcie, wyjaśnione później. ponadto jest Pan za syndykalistycznym ustrojem pracy.
    To, że nie lubi Pan jakiegoś nazewnictwa nie zwalnia Pana z analizowania swoich poglądów, bo zbyt późno tacy jak Pan mogą się zorientować, co tworzą. Niech mi Pan nie mówi o dogmatach, bo to jest jakby twierdzenie, że prawo ciężkości też trzeba obalić ze względu na swój dogmatyzm, albo że wskutek reguły Allena na Syberii nie powinno być ssaków z uszami, a są. Żeby coś było regułą, relacją albo empiryzmem, wcale nie musi być dogmatyzmem.
    Z kolei Pański fundamentalizm bierze się z kompletnej nieznajomości pojęć, którymi Pan swawolnie operuje. Polecam refleksję, zamiast parciem kopytami w syndykalistyczne błoto.

Comments are closed.