Czysty i konsekwentny kapitalizm jest atakowany i oczerniany przez praktycznie wszystkie ideologiczne fronty, które pragną władzy nad społeczeństwem – zwłaszcza władzy mentalnej. Kapitalizm jest zniesławiany i wyszydzany zarówno przez komunistyczne „kolektywy pracownicze”, jak i przez oligarchiczno-korporacyjną koterię z Davos; potępiają go zarówno nacjonalistyczni protekcjoniści, jak i międzynarodowi biurokraci zaangażowani w budowę „rządu światowego”; nad jego rzekomymi niedostatkami rozwodzą się zarówno ekologistyczni zwolennicy „życia w harmonii z naturą”, jak i technokraci rojący o centralnym sterowaniu gospodarką przez „sztuczną inteligencję”; zjednoczeni przeciwko niemu są zarówno „czerwoni” i „zieloni”, jak i „brunatni” i „tęczowi”.
Jaki z tego wniosek? Otóż wniosek z tego taki, że jeśli przeciwko danej wizji organizacji stosunków społeczno-gospodarczych występują praktycznie wszystkie niewolnicze, antyspołeczne ideologie tego świata, to można mieć niezmąconą pewność, że jest to wizja poprawnie opisująca niezmienną esencję konstruktywnej międzyludzkiej współpracy i zawartego w niej zdrowego potencjału rozwojowego. Tym samym jest to ostrzeżenie, że świat w tym większym stopniu będzie się pogrążał w rozgardiaszu, tandecie i degrengoladzie, w im większym stopniu będzie w nim brakowało osób nie tolerujących żadnych kompromisów w zakresie obrony instytucjonalnych i normatywnych fundamentów kapitalizmu – bezwarunkowego szacunku dla wolności osobistej, własności prywatnej, swobody zrzeszania się i nieskrępowanej konkurencji, a także konsekwentnego kultywowania klasycznych cnót roztropności, męstwa, wstrzemięźliwości i sprawiedliwości.
Niech siłą napędową pojawiania się jak największej liczby tego rodzaju osób będzie nieustająca świadomość, że im większy i pozornie zróżnicowany jest występujący przeciwko nim front, tym pilniejsza jest potrzeba „dogmatycznego” stania na straży swoich przekonań – i tym większa jest związana z tym zasługa.
Jakub Bożydar Wiśniewski