„Miś: Powiedz mi po co jest ten miś ?
Hochwander: Właśnie, po co ?
Miś: Otóż to ! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś ? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem ? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu i co się wtedy zrobi?
Hochwander: Protokół zniszczenia… ?
Miś: Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach.
[Hochwander chwyta za butelkę koniaku]
Miś: Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie ! Nie stać cię ! Ty musisz oszczędzać !
Hochwander: Słuchaj Rysiek ! Ty nie bądź taki demagog ! Jak ty robisz kombinacje to jest wszystko dobrze, a jak ja coś zaproponuję … to mi robisz szkolenie !
Miś: Ja kombinacje ? Powiedz mi jedną, a dam ci wypić cała butelkę koniaku. No, no ?
Hochwander: Daj mi pięćdziesiątkę !
Miś: No mów !
Hochwander: A kto nakręcił aferę z fałszywym bratem ? Przerwałem zdjęcia, ogłoszenie. Kosztowało mnie to ponad trzysta tysięcy.
Miś: Ciebie?
Hochwander: Pieniądz jest pieniądz ! Kilkaset tysięcy, za niepewne kilkaset dolarów i to jak ciotka będzie miała gest. I to według Ciebie jest w porządku !
Miś: Janek ! Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych. Nie bądźmy Pewex`ami. Dostajemy za tego misia, jako konsultanci 20% ogólnej sumy jego kosztów i już. Więc im on jest droższy, ten miś tym… no ? Koniaczek ?
Hochwander: Podwójny…Stać mnie !”
za http://www.scenariusze.stopklatka.pl/html/mis.htm
Przypomniałem sobie tę scenę z arcydzieła autorstwa Stanisława Barei, gdy usłyszałem wypowiedź pewnego naukowca odnośnie zakupów sprzętu laboratoryjnego i badawczego na publicznych szkołach wyższych. Stwierdził on, że sam zadał sobie pytanie pracując niegdyś w pewnym laboratorium za wielką wodą, dlaczego tamtejszy sprzęt jest często totalnie zdezelowany, niemal na granicy awarii, pozlepiany srebrną taśmą, za wynalezienie której jej autor powinien dostać specjalnego Nobla? Natomiast nasz sprzęt laboratoryjny jest nowy, przepiękny wypucowany. Ot i problem… Dlaczego. Odpowiedź okazała się dość banalna. Nasze uniwersytety kupują sprzęt dla dobra nauki i postępu, a tamtejsze dlatego że jest potrzeby, a dopóki pracuje i koszty jego napraw mieszczą się jeszcze w granicy opłacalności, nikt nie ma zamiaru zmieniać go na nowy.
Dlaczego zatem nasi naukowcy tak zabiegają o zakupy tak drogich zabawek, często udowadniając rektorom i wszelkiej maści urzędnikom tego typu potrzeby? Po pierwsze dlatego, że są nań pieniądze – tak zwane Łunijne. Ale to wyłącznie tło. Jest jeszcze jeden zasadniczy powód – jak twierdzi mój rozmówca. Naukowiec, który „lobbuje za zakupami” doskonale wie, że trafi do jego kieszeni ok. 10% wartość zamówienia w takiej lub innej formie. Prowizja przecież jest czymś najnormalniejszym na świecie, oczywiście nie w sytuacji stalinowskich molochów, jakimi są często nasze wyższe uczelnie. Tak więc ktoś ma 10% sumy kosztów jako konsultant, więc im ten miś jest droższy… Podobno powszechną praktyką jest także pomoc przy przygotowywaniu projektów przez dystrybutorów sprzętu, a to czy jest on komuś potrzeby? Kogo to obchodzi? Przecież jak za ciężkiej komuny nasz miś nie zgnije na świeżym powietrzu, lecz będzie zalegał uniwersyteckie korytarze, często nierozpakowany. W tej kwestii nastąpiła pewna zmiana. Główne prawo socjalistycznej, realnej ekonomii, w której ciągle tkwimy pozostało niezmienne: „Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach.”
Przypada właśnie 30 rocznica premiery filmu „Miś” Stanisława Barei.
Dzieło podobnie jak jego twórca wyszydzane i nie traktowane poważnie o dziwo wytrzymało próbę czasu w odróżnieniu od innych (zwłaszcza tych wczesnych) filmów. Dlaczego dla mnie ten film jest ciągle źródłem inspiracji? Bo jest ponadczasowy i dziwnie współczesny. Dotyka on sedna tego czym była pierwsza komuna i czym jest ta druga – nam współczesna. Mechanizmy pozostały te same i sposób myślenia też. A to, że pojawiły się przeróżne zasłony dymne zacierając ten obraz to już inna sprawa. Sam Bareja użył po mistrzowsku szeregu zasłon dymnych aby w ogóle zrobić ten film. Bo parafrazując słowa z filmu: „Po co jest ten miś?” można zapytać: „O czym jest ten film?” Można odpowiedzieć:
„No właśnie nikt nie wie, więc nikt nie zapyta!” – cenzura pytała, ale widać sama nie wiedziała. A właśnie, o czym właściwie jest ten film?
Była żona pewnego partyjnego kacyka, łajdaka, drania, oszusta i złodzieja znajduje sobie znacznie potężniejszego protektora w osobie byłego ministra w podeszłym wieku – rzecz jasna z tej samej stajni. Jest jeden problem oboje dawni małżonkowie mają wspólne konto w jednym z londyńskich banków, na którym gromadzą ukradzione pieniądze. Rzecz w tym, że pieniądze może odebrać ten kto pierwszy dotrze do banku. Rozpoczyna się wyścig do bankowego konta, w którym wszystkie środki są dozwolone. To staje się podstawą do wyrywania kratek w paszporcie, poszukiwania sobowtóra, desperackiej próby ślubu z kobietą o tym samym nazwisku. A zasłonę dymną dla całości stanowi cały zastaw gagów i pobocznych wątków, na które przeważnie widz zwraca uwagę. Barokowa konstrukcja filmu skutecznie uśpiła cenzurę, która dokonała tylko kilku cięć i zmian. Ochódzki miał nazywać się Nowochódzki, zamiast słów „Chcą zrobić ze mnie Filipskiego” bohater mówi, że Fronczewskiego, Wycięto scenę wycinana choinek itp. Całości dopełnia bardziej przerażający obraz rzeczywistości. W filmie wszyscy się okłamują. Co chwila pojawiają się sugestie, że kraj jest pod okupacją, a z kranów płynie brudna woda. Ale to jeszcze nie wszystko. W filmie ważna jest ostatnia scena, w której autor bierze wszystko w nawias. W scenie tej jeden z węglarzy opowiada czym jest naprawdę tradycja. Mówi także, że to co nas otacza to tylko taka nasza codzienność. Bareja sugeruje nam, że jeszcze wszystko może wrócić do normalności, bo im ten świat jest bardziej fałszywy i popaprany, tym bardziej jej pragniemy. Jest gdzieś świat wartości. I to moim zadaniem poza złodziejstwem i panoszącą się obłudą najbardziej nadaje temu filmowi ponadczasowy charakter i zbliża nas do współczesności.
Za rok 31 – okrągła rocznica premiery filmu.
http://www.youtube.com/watch?v=Mo4WStjDUcY&feature=player_embedded
Adam Kalicki
PS.
Na stronie Filmoteki Narodowej znajdują się fotosy i zdjęcia z planu.
Dla każdego misiologa wizyta obowiązkowa.
http://fototeka.fn.org.pl/strona/wyszukiwarka.html?search_type=tytul&key=mi%C5%9B
A tu http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/12948 pełna obsada filmu łącznie z rolami wyciętymi (np. leśniczy) oraz baza informacji o tych, którzy choć odrobinę przyczynili się do powstanie tej naszej „epopei”.
drogie, słomiane inwestycje ..
w szkole podstawowej na wschodzie Polski, gdzie pracuje mój kolega, założono „UE-dofinansowane” zabezpieczenia antywłamaniowe w całym budynku. Lepsze niż ma lokalny sąd. Dla przykładu koszt zabezpieczeń sali informatycznej wyniósł 15-krotność wartości sprzętu komputerowego tam przechowywanego 🙂
pozdrawiam,
To jeszcze nic. W ramach EFSu jest dofinansowanie do budowy placów zabaw. Świetnie! Tylko jednym z warunków otrzymania dotacji jest wykonanie podsypki z atestowanych kamyków w kolorach niebieskim i żółtym. Po pierwsze kamyczki podnoszą trzy krotnie wartość placu zabaw. Po drugie jest tylko jedna, bodajże holenderska firma, która takie kamyki w unijnych barwach produkuje….
Niestety… ale nadal aktualne i nadal prawdziwe jest nasze, „polaczków” podejście.
Nigdy w tym kraju dobrze nie będzie, bo ludzie są tacy jacy są. I żadne przepisy tego nie zmienią – trzeba zacząć od zmiany mentalności ludzi.
Comments are closed.