Wnioski z marszu Platformy i mniejszych partii są takie, że osiem lat bez rządowego żłobu doskwiera bardzo mocno, a trzecia kadencja o „suchym pysku” jawi się jako strefa mroku, więc walka idzie o życie. No i oczywiście o demokrację, „choice”, „drożyznę” i parę innych zaklęć.
W sondażach zaś widać to, o czym pisałem w marcu w „Dlaczego jedna lista boli” https://www.prokapitalizm.pl/dlaczego-jedna-lista-boli/
Analizujący dane z badań pan Palade ujmuje to w ten sposób, że „tak czy owak sierżant Nowak”. Zakładając optymistycznie uczciwość wyborów, dopóki istnieje Konfederacja z takim poparciem jak obecne, to napinanie muskułów przez KO i okolice jak i przez PiS i okolice niewiele im da w walce o rząd. Większości sami mieć nie będą.
Podział mandatów sejmowych na podstawie średniej od sierpnia 2022 do maja 2023. AntyPiS utracił większość po dynamicznym wzroście @KONFEDERACJA_ w marcu. Odbudował się w kwietniu i maju, za sprawą premii mandatowej w wyniku powstania koalicji @PL_2050 @nowePSL. Głównie kosztem… pic.twitter.com/xjdcWRRKX0
— Marcin Palade (@MarcinPalade) June 4, 2023
Czy to oznacza, że POPiS zewrze szyki w walce z Konfą, a na jej trupie rozegra walkę między sobą? Konfederacja zdaje się odbierać KO nieco więcej niż PiSowi, ale taka współpraca nie jest wg mnie oczywista, choć i tak każda z dużych formacji na własną rękę będzie to robiła.
W każdym razie odczuć można niejakie ocieplenie epitetów, kierowanych ze strony aparatu pisowskiego w stronę Konfederacji.
Sądzę, że podobnie jak niegdyś w samorządach chłopcy z AWS i UW względem UPR, tak dziś chłopcy z PiS czy KO sądzą, że za dopuszczenie do koryta są w stanie z Konfą łatwo się dogadać. Często się wówczas mylili, choć mają też u siebie znane (jawne i ukryte) twarze – w młodości gorliwych UPRowców i KoLibrantów.
Myśl jest prosta – dla wyborców założy się jakieś szaty, a kradło będzie się wspólnie. Tzn. oczywiście nie „kradło” tylko pozyskiwało dotacje z fundacji podmiotów państwowych, zasiadało w zarządach i radach nadzorczych, przydzielało i otrzymywało granty, dotacje, wsparcia i patronaty, dyrektorowało, kierowało, nominowało, przygotowywało ustawy, nadzorowało itd. A grubsze ryby będą maczały usteczka głębiej. O wiele głębiej.
Wszak wszyscy mają potrzeby i „jak my nie weźmiemy to oni wezmą”.
Czy ich kalkulacje są czymś poparte?
Ostatnio w tok.fm występował pan o nazwisku, bodaj, Ziółkowski. Opowiadał jak na zlecenie służb wchodzili do pokojów hotelowych, zakładali podsłuchy, przeszukiwali walizki itp. Rezonansu w mediach nie było – oficerowie prowadzący czuwali, albo inne były przyczyny zamilczenia tematu.
Nikt nie ma jednak wątpliwości, że służby rządu mają na oku, kamerze i podsłuchu ludzi Konfederacji, bo to i ruskość onuc i antycovidianizm i w ogóle nieadekwatność.
Czy nie „znajdą” niczego nadającego się na skuteczny szantaż? Zobaczymy po „owocach”.
A czy Konfederacja sama w sobie jest silną, sprawną i uczciwą i odporną formacją połączonych ugrupowań? „Kto nie jest kuszony, cóż wie?”
Duże, jak na tworzące ją formacje, pieniądze pojawiły się na stole. Wielość liderów objawia się wielością ambicji. Najjaskrawszym wykwitem tych napięć byli „Wolnościowcy” (co by nie mówić, trzy mocne nazwiska w Konfederacji) i słynne prawybory Nowej Nadziei. Te zakończyły (?) się póki co drastycznym ukaraniem – w spektakularnym przypadku jawnych, nagranych, oszustw w jednym z okręgów – … najbardziej poszkodowanego i oszukiwanego.
Z informacji jakie docierają wynika, że lżejszą karę otrzymał sprawca czy zleceniodawca, a żadnej zdaje się inni, którzy też skorzystali.
Jakie z tego możemy wyciągnąć wnioski? Najpiękniejszym byłby taki, że organy sądownicze Nowej Nadziei nie sprostały zadaniu wymierzenia sprawiedliwości, ale być może są instancje, które naprawiają błędy instancji niższych. Najsmutniejszym wnioskiem byłby ten, że podobnie jak polityka krajowa, tak i partyjna jest teatrem obsługiwanym przez osoby o brudnych rękach i intencjach.
Wyborcom pozostaje więc zaryzykować i próbować wskazać na „najmniejsze zło”, o ile traktujemy serio samą procedurę wyboru władzy w państwie i jej realność.
A przed nami finał Ligii Mistrzów i konwencja programowa Konfederacji.
Ciekawe czy alarm bombowy nie popsuje którejś z tych, połączonych niejako osobą inkluzywnego sędziego Marciniaka, imprez.
Wojciech Popiela