Równo 400 lat temu polskie wojska hetmana Stanisława Żółkiewskiego po zwycięskiej bitwie pod Kłuszynem zdobywały już Moskwę. Jedna z najbardziej spektakularnych wiktorii oręża polskiego, porównywalna z Grunwaldem, stała się przez cały okres PRL-u rocznicą zakazaną jak prawda o Katyniu. W 2010 roku też nie było w Polsce oficjalnych obchodów bitwy pod Kłuszynem, bo Rząd RP nie chce przypominać światu, że Smoleńsk kiedyś był w Polsce, a pierwszą armią w historii, która zdobyła Moskwę była polska husaria.

Ta „poprawność” polityczna polskich władz, która nakazuje eksponować tylko zwycięstwa nad Krzyżakami, Prusami, Niemcami, Szwedami, ewentualnie jeszcze Austriakami, a pomijać nasze zwycięstwa nad Moskalami świadczy, że nadal w naszych władzach pokutują PRL-owskie stereotypy. Oczywiście należało eksponować na pierwszym miejscu Grunwald i co do tego nie ma dyskusji, ale dlaczego Premier, Prezydent elekt i cała świta ministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu zapomniała o 400 rocznicy zwycięstwa pod Kłuszynem?Rosja nie bała się jakoś popsucia przyjacielskich stosunków z Niemcami obchodząc z pompą i paradą zdobycie Berlina 9 maja każdego roku. Rosja nie bała się narażenia na szwank przyjaźni rosyjsko-polskiej ustanawiając święto armii Federacji Rosyjskiej w rocznicę wypędzenia Polaków z Moskwy w 1612 roku, a nasz Rząd RP obawia się świętowania rocznicy zwycięstwa pod Kłuszynem w 1610 roku!Król Zygmunt III Waza rozpoczął we wrześniu 1609 roku działania wojenne. W maju 1610 roku car rozpoczął działania w celu odbicia Smoleńska i zgromadził ok. 30 000 żołnierzy dowodzonych przez jego brata Dymitra Szujskiego i około 8000 cudzoziemskich sojuszników (głównie Szwedów) pod wodzą Jakuba de la Gardie, którzy po przejściu pod Kłuszyn stanęli w warownym obozie. W ich kierunku ruszyło siedmiotysięczne polskie wojsko (6556 kawalerii w tym 5556 husarii, 200 piechoty oraz 244 lekkozbrojnych) pod dowództwem hetmana koronnego Stanisława Żółkiewskiego.Po całonocnym marszu przybyli 4 lipca pod Kłuszyn . Bitwa pod Kłuszynem stoczona została 4 lipca 1610 roku. Atak wojsk Żółkiewskiego rozbił wojska moskiewskie, a następnie skłonił do zaprzestania walki cudzoziemców posiłkujących Szujskiego. Bitwa zakończyła się paniczną ucieczką Szujskiego i ocalałych Rosjan. Pociągnęło to za sobą kapitulację Grzegorza Wałujewa i jego zablokowanej armii (ok. 8000 ludzi).W obliczu klęski bojarzy zdetronizowali cara Wasyla Szujskiego  i obwołali carem polskiego królewicza Władysława, a Żółkiewski wkroczył do Moskwy.Według innych danych wojska Rzeczypospolitej liczyły 3900 kawalerii, 400 spieszonych Kozaków, 200 piechurów, więc 4500 żołnierzy a wojska wrogie liczyły 25 000 żołnierzy i 20 000 uzbrojonych chłopów. Straty polskie, zdaniem Żółkiewskiego, wyniosły ponad 100 zabitych towarzyszy. Liczba zabitych pocztowych zwykle wynosiła 2-3 zabitych na jednego poległego towarzysza. Ponadto armia polska straciła 400 zabitych koni. Była też także pokaźna ilość rannych.
Jeszcze w tym samym dniu Żółkiewski wrócił pod Carewo Zajmiszcze i zmusił Wałujewa do kapitulacji.
Wojsko polskie dało przykład niezwykłej wytrzymałości, gdyż po nieprzespanej nocy i męczącym marszu stoczyło niezwykle ciężką wielogodzinną bitwę, po czym wróciło tą samą drogą do punktu wyjścia. Po zawartym układzie, mówiącym o wyniesieniu na carski tron Władysława, syna Zygmunta III Wazy, siły Żółkiewskiego wzmocniło około 8000 żołnierzy Wałujewa. Drugi z rosyjskich wodzów, kniaź Jelecki, został wysłany do króla pod Smoleńsk.
Klęska armii Szujskiego przyczyniła się w decydującym stopniu do upadku cara Wasyla Szujskiego. Wystąpili przeciw niemu wszyscy wrogowie wraz z drugim Samozwańcem. Starając się wykorzystać swoje zwycięstwo hetman ruszył na Moskwę, nie zważając nawet na rannych, których wieziono na wozach i umierających z powodu ciężkich warunków w trakcie marszu. Żółkiewskiemu sprzyjała także ludność Moskwy i okolic, gdyż dotarła do niej wieść o układzie zawartym przez Żółkiewskiego z Wałujewem, w którym była mowa o powołaniu na carski tron Władysława. Rozsyłane do ludności uniwersały obiecywały zmęczonemu wieloletnim zamieszaniem społeczeństwu tak upragniony spokój. Niestety polskie elity zlekceważyły wtedy tak przyjazne nastawienie bojarów i duchownych rosyjskich i książę Władysław nie przybył do Moskwy aby objąć tron i formalnie zostać zaprzysiężonym na cara.
Patrząc na samą tylko proporcję sił miedzy wojskami koronnymi a carsko-szwedzkimi pod Kłuszynem można uznać tamto zwycięstwo za jedną z największych wiktorii polskiego oręża w całej ponad 1000-letniej historii Polski. Potem, dopiero rozgromienie bolszewików pod Warszawą w 1920 roku miało tak wiekopomne dla Polski znaczenie, że stało się świętem już w II Rzeczypospolitej.
Po Jałcie nie wolno było w PRL-u wspominać ani Kłuszyna ani Cudu nad Wisłą. Dopiero NSZZ „Solidarność” wywalczyła prawo do świętowania 15 sierpnia, rocznicy Cudu nad Wisłą w 1920 roku, ale rocznice zwycięstwa pod Kłuszynem nadal objęte są milczeniem oficjalnych władz III-ciej RP… Jedynie Narodowy Bank Polski pamiętał o tym zwycięstwie na równi z Grunwaldem, bo wyemitował srebrną dziesięciozłotówkę, w postaci elipsy z wizerunkiem króla Władysława Jagiełły i również eliptyczne 10 zł z wizerunkiem hetmana Stanisława Żółkiewskiego…
Rajmund Pollak

7 COMMENTS

  1. Jakieś dwa miesiące temu w Radio Niepokalanów w audycji „Polskie rocznice o których nie wolno zapomnieć” autor Zbigniew Zagajewski bardzo ciekawie opowiadał o bitwie pod Kłuszynem. Szkoda, że ta audycja oraz inne audycje tego autora nie są dostępne na stronach Radia Niepokalanów. Wyjątkiem jest tu audycja o bitwie pod Grunwaldem nadana w czterech odcinkach (4 x po około 18 minut).
    Polecam:
    http://www.radioniepokalanow.pl/?st=24&dzial=66

  2. Nadal na bitwę pod Kłuszynem będzie położone embargo informacyjne skoro realizowana jest polityka miłości do wszystkich sąsiadów. Z pewnością Putin nie pozwoliłby na to aby trąbiono w naszych mediach o tym, że Polacy zdobyli Moskwę.

  3. @ Lucy
    Problem tkwi w Ministerstwie Edukacji Narodowej, które pomija w programach nauczania w szkołach podstawowych, gimnazjalnych i średnich historię bitwy pod Kłuszynem i zdobycie Moskwy. Władza Putina tam nie sięga !

  4. Prezydent elekt, gdy był jeszcze pełniącym obowiązki, coś napomknął na defiladzie w Moskwie (65 rocznia zakończenia II Wojny Światowej) o tym, że Polacy już tu byli 🙂

  5. @ Marek
    To nie to samo, co oficjalne obchody i przynajmniej jedna lekcja o Kłuszynie na historii w programie naucznia szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich, bo na studiach historycznych już tego uczą .

  6. Ja ucząc w liceum zawszę mówię o Kłuszynie i w podręcznikach licelnych tez jest omowiona sytuacja po „Dymitriadach” np. Nowa Era jest o tym mowa, może nie w takiej ilości jakby chciał ale jest. Jedyne upamiętnienie obok żartobliwej wypowiedzi Komorowskiego, który został za to skrytykowany przez media to dośyc duży artykuł w „Mówia Wieki”Grunwald wszystko przykryl w tym roku

  7. @ Andrzej
    Cieszę się, że mamy takich nauczycieli jak Pan, a również z faktu , że zauważył Pan mój artykuł.
    Życzę Szczęśliwego, Nowego 2011 Roku !

Comments are closed.