Wbrew pozorom decentralizacja w Polsce postępuje. Niestety, najwyraźniej nie dotyczy to gospodarki, tylko, hm…, intelektu elit politycznych. Do takich wniosków można dojść zestawiając dostępne informacje ekonomiczne i gospodarcze z pomysłami i wypowiedziami polityków.


Z jednej strony bombardowani jesteśmy huraoptymistycznymi newsami o wzroście PKB, z drugiej – że wzrost ten odbywa się głównie na kredyt, z czego 220 miliardów PLN to kredyty inwestycyjne, zaś 530 mld PLN – konsumpcyjne. Biorąc poprawkę na znaczny udział unijnych funduszy strukturalnych (dawniej dotacji) w tym niesamowitym wzroście gospodarczym, trzeba jasno powiedzieć, że odbywa się on w większości na kredyt. Trzeba też przy tym pamiętać, że ubiegłoroczny 13% wzrost sprzedaży detalicznej,  obłożony jest anatemą 25 miliardów złotych kredytów zagrożonych, czyli niespłacanych.
Tymczasem w UE stającej przed widmem bankructwa kolejnych krajów strefy euro zaczynają się pojawiać głosy o ograniczeniu funduszy strukturalnych. Dalej, uzasadniając rządowe plany zmiany systemu redystrybucji środków w ramach tzw. składek emerytalnych, minister Michał Boni mówi otwarcie „zmiany w systemie emerytalnym są potrzebne z powodu narastającego deficytu finansów publicznych. Jesteśmy w spirali długu publicznego. Dokonujemy korekty, co w efekcie umożliwi zwiększenie wydatków pro-rozwojowych, także długoterminowo”. I cóż w tej sytuacji „spirali długu”, której wzrost PKB z niewiadomych przyczyn nie jest w stanie zahamować robi Rada Polityki Pieniężnej? Ano, zaczyna majstrować przy podnoszeniu stóp procentowych. Szczerze wątpię, czy w świetle podwyżek podatków takie działania RPP wymuszą na rządzie prawdziwe reformy finansów publicznych, bardziej skłaniam się ku wizji Roberta Gwiazdowskiego uzupełnionej o zastrzeżenie, iż wzrost stóp procentowych zahamuje „kredytowy wzrost gospodarczy” na naszej zielonej wyspie. Cóż, widać jest nieźle, skoro może być gorzej, o czym politycy starają się nas przekonać wszelkimi sposobami.
A skoro już wspomniałem o awanturze wokół składek emerytalnych gromadzonych przez ZUS i OFE, warto się przyjrzeć nader ciekawej inicjatywie pod nazwą „Obroń emeryturę”, firmowaną przez Izbę Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych oraz Business Centre Club.
Akcja wysyłania listów do premiera odbywa się pod jakże ironicznym hasłem „Obroń swoje pieniądze”. Jak czytamy w uzasadnieniu, rząd chce „ograniczyć nasze możliwości inwestowania w OFE. Chce sam, bez naszego udziału decydować o tym, co zrobić ze składką emerytalną, którą każdy z nas płaci od swojej comiesięcznej pensji”. We wspomnianym liście można nawet wyczytać, że środki zgromadzone w OFE to „jedyne prawdziwe pieniądze na emeryturę jakie mam”. Fiducjarne, ale prawdziwe.
Jednocześnie na tej samej stronie możemy przeczytać, że środki gromadzone w OFE to „część naszej obowiązkowej składki”. Skoro składka jest obowiązkowa, to są to w takim samym stopniu „nasze pieniądze”, jak i „swoboda obowiązkowego inwestowania” w OFE – czysty oksymoron potwierdzony wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 4 czerwca 2008. Warto zwrócić tutaj uwagę, że to nie kto inny, ale właśnie rząd, w 1999 r. „bez naszego udziału” podjął decyzję „co zrobić ze składką emerytalną, którą każdy z nas płaci od swojej comiesięcznej pensji”, jej   część przekazując do OFE. Delikatnie rzecz ujmując – mentalność Kalego w czystej postaci.
Cóż, jak wspaniale rzecz ujął Mariusz Waszak: kapitaliści nie chcą, by ludzie byli biedni, socjaliści nie chcą, by byli bogaci. Quod erat demonstrandum.
Michał Nawrocki
Żółte (zielone) papiery – inaczej wariackie papiery, szczególnie pożądane w czasach powszechnego obowiązku służby wojskowej.

1 KOMENTARZ

  1. Jak przekonać razwiedczyków, jakich argumentów używać do głębokich reform ekonomicznych, politycznych i finansowych dla dobra narodu zamieszkującego Polskę, a co za tym idzie dla PAŃSTWA. Bo chyba tak powinno być, że państwo ma być bogate grubymi portfelami obywateli, a nie rozdętym budżetem na wszystko czyli na nic? Co robić albo czego nie robić dla dobra obywateli w państwie? Jak te reformy wprowadzać, co w pierwszym rzędzie, co w następnych posunięciach robić? Nie oglądać się na inne państwa i na UE, lecz robić jak Orban na Węgrzech.

Comments are closed.