„Ja szczerze mówiąc nie bardzo wiem, skąd się bierze ta miłość do chłopów, bo oni częściej dobijali powstańców i ściągali kamasze niż tak naprawdę brali udział w walce o niepodległość”.

Wypowiedź Frasyniuka poruszyła mną. Mną wnukiem chłopów, który jest dumny, że dziadkowie byli chłopami. I to mimo tego, że moi przodkowie w XVIII w. byli chłopami pańszczyźnianymi. Oraz mimo tego, że prawdopodobnie ponad pięćset lat temu moi przodkowie nie zaliczali się do stanu chłopskiego i mógłbym szczycić się również innymi niezwykłymi korzeniami.
Początkowo sądziłem, że były prominent Unii Wolności i Partii Demokratycznej ma jakieś osobiste problemy mącące umysł. Po chwili refleksji uznałem, że problem jest dużo głębszy. Frasyniuk jest typowym przykładem wyalienowanej elity, która uprawia nierząd w Polsce.
Frasyniuki zapomniały, albo niedouczyły się, że u źródeł polskiej państwowości są chłopi. Na wpół legendarny Piast był rolnikiem. Ubogim oraczem, którego gościnność i serdeczność wg Galla Anonima i Wincentego Kadłubka wyniosła syna Siemowita na tron książęcy. Identyczne (co według mnie nie jest nieprzypadkowe-ale to temat na inną opowieść) pochodzenie miał królewski ród Przemyślidów w Czechach. Bogactwo w Polsce piastowskiej wypracowali chłopi. Akcja kolonizacyjna w XIII w. zapewniała chłopom wolność osobistą, brak poddaństwa, swobodę wyboru miejsca zamieszkania, dziedziczne prawo do użytkowania ziemi, niskie daniny i pieniężny czynsz dla właściciela ziemi, państwa i kościoła. To chłopi, których przedsiębiorczość została uwolniona przekształcali nieużytki i puszcze w kwitnące wsie. I mimo hekatomby najazdu mongolskiego w kilkadziesiąt lat Polska została zjednoczona przez Władysława Łokietka, a przez jego syna Kazimierza wyniesiona do rangi europejskiej potęgi. Król Kazimierz, jako jedyny z polskich królów nosi miano Wielkiego.
Ostatni z Piastów na tronie polskim miał szczególny szacunek dla chłopów. W ludowych podaniach zachowała się opowieść jak poznawał rzeczywistą sytuację mieszkańców Królestwa Polskiego. W przebraniu ubogiego wędrowca odwiedzał chłopskie chaty i tam dowiadywał sie z pierwszej ręki o marzeniach i bolączkach chłopów. I przeszedł do legendy. Takiego władcy Polska już nie miała. W XV w. za czasów Jagiellonów jeszcze rozwijała się. Ale już zapomniano o podstawowych prawach ludzkich mieszkańców Królestwa i prostych zasadach ekonomicznych. Narzucono chłopom poddaństwo, wprowadzono pańszczyznę. Zaczęła kwitnąć chciwość i zachłanność szlachty, a zwłaszcza magnaterii mająca za nic prawa ludzkie. Magnaterii, dla której Polska często była przedmiotem ohydnego handlu z wrogami kraju. Zniewolony chłop nie miał najmniejszego interesu pracować z poświęceniem dla zaspokojenia próżności właścicieli gruntu. Ale mimo to oddawał daninę krwi za Polskę. Wbrew szlachcie i magnaterii kłaniającej się w pas Karolowi Gustawowi górale jako pierwsi wzniecili w 1655 r. powstanie, które umożliwiło powrót do Polski króla Jana Kazimierza w czasie Potopu Szwedzkiego. Obiecano im przywrócenie wolności. Skończyło się na królewskich obiecankach.
Szczególnie dynamicznie degrengolada nastąpiła w XVIII w. To dziełem ówczesnych Frasyniuków był upadek państwa polskiego i zabory. Symbolem tej degrengolady jest uznawana przez Frasyniuków za świętość Konstytucja 3 Maja. Świętując jej uchwalenie jakoś przemilczają, że „zawarowawszy tym sposobem dziedziców przy wszelkich pożytkach od włościan im należących” konstytucja wprowadzała wolność tylko dla chłopów z zagranicy którzy przybędą i osiedlą się w Polsce. Polski chłop miał na wieki pozostać pozbawiony wolności, a mogli korzystać z niej ci którzy przybędą z zagranicy. Za te wiekopomne zasady chłopi mieli być wdzięczni i przelewać krew.
Ale mimo to przelewali krew. Zerwali się do boju w Powstaniu Kościuszkowskim. Ale o ich walce pod Racławicami Frasyniuki zapomniały. Bo Polacy, chłopi pokonali wojska Najjaśniejszej Imperatorowej carycy Katarzyny II z pochodzenia Niemki. To było takie ciemnogrodzkie, nieoświeceniowe i niepostępowe. A i przykrość sprawiło królowi Stanisławowi Poniatowskiemu kochankowi carycy.
Niestety historia się powtarza. Chciwe, zachłanne i internacjonalistyczne elity staczają Polskę w przepaść. Tak jak przed wiekami wysługują się obcym państwom. Tak jak przed wiekami zniewolili własny naród, krępując jego przedsiębiorczość. Tak jak przed wiekami faworyzują w biznesie każdego, kto nie jest Polakiem. Tak jak przed wiekami mają w pogardzie większość społeczeństwa.
Ale nadchodzi czas, że Frasyniuki dostaną od narodu w szczękę i zostaną znokautowani. Dzięwiętnastowieczny zakonnik franciszkański przepowiedział nawet, że będą uciekać do swych mocodawców za granicę. I tak się stanie.
Tomasz Urbaś
Źródło: http://urbas.blog.onet.pl/

1 COMMENT

  1. Taaaa! i Jakub Szela i rabunek trupów na pobojowiskach, szczególnie w Powstanie Styczniowe, a w 1939r. rabunek opuszczonych domów, jak moich dziadków dom obrabowali rodacy z sąsiedniej wsi.Historia jest nie jednoznaczna, ma wiele barw, jasnych i ciemnych. Inni chłopi po spaleniu domu dziadków przechowali ich. A, że Frasyniukom i Tuskom nalezy się w szczęke, to prawda i czym mocniej i szybciej to lepiej dla Polski.

Comments are closed.