Przeszliśmy daleką drogę od czasów, gdy na półkach królował ocet, a klienci kupowali wszystko, co tylko się dało, wyłącznie dlatego, że było akurat dostępne. Przemiana ustroju, wejście do Polski kapitalizmu, a wreszcie postępująca komputeryzacja i edukacja przekształciły wzorce konsumpcyjne Polaków, stworzyły nowy typ konsumenta. Wciąż jednak podejmowane są próby ingerowania w wolny rynek.
O ile ekonomiści skupiają się głównie na aspekcie gospodarczym konsumpcji, o tyle socjologowie i psychologowie zwracają uwagę także na inne jej wymiary: społeczny i powiązany z psychiką klientów. Konsumpcję w tym ujęciu rozpatruje się jako osadzoną w społecznym kontekście, będącą składową rzeczywistości społecznej. Jej wzorce z jednej strony zależne są od społecznych warunków, jednocześnie jednak same też mają wpływ na te warunki. Konsumowanie, oprócz zaspokajania podstawowych potrzeb człowieka, pełni także szereg innych funkcji, związanych ze strukturą społeczną. Określone dobra i wzorce zakupowe pozwalają między innymi na podkreślanie identyfikacji z daną grupą i przynależności do niej, są manifestacją wyznawanego systemu wartości, symbolem statusu, sposobem na wyrażanie siebie.
Tego typu prawidłowości obecne były do pewnego stopnia nawet w PRL-u. Ówczesny system gospodarczy doprowadził do sytuacji, gdy półki sklepów świeciły pustkami, wciąż jednak pewne towary dostępne były dla wybranych, zapewniając im szansę na podkreślanie własnego statusu. Większość konsumentów nie kupowała tego, co naprawdę chciała, ale to, co było dostępne, nieustannie poszukując okazji. Jeśli coś dało się kupić, robiono to, bo w przyszłości mogłoby to już być niedostępne. Handlowano też między sobą – zdobytymi towarami, kartkami. Posiadanie wtedy pewnych rzeczy często świadczyło nie tylko o pozycji, ale o zaradności… bądź czasem nieuczciwości.
Pewne echa wykształconej wtedy „kultury łapania okazji” możemy zauważyć i dziś. W rozmowie z PAP dr Koszur twierdzi, że popularność w Polsce pewnych typów zakupów – jak grupowych – wynikać może po części z zaszłości PRL-u, gdy na każdą okazję należało polować (źródło: http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,383666,ekspert-popularnosc-zakupow-grupowych-wynika-z-tradycji-targowania.html). Tego typu procesy zaobserwować można też na promocjach w supermarketach czy obniżkach sezonowych. Nowy typ konsumenta nie kupuje natomiast rzeczy niepotrzebnych tylko dlatego, że później mogą być niedostępne. Sięga po nie, ponieważ spośród wielu ofert jakaś wydaje mu się bardziej atrakcyjna. Wybór może być też podyktowany impulsem bądź przekazem reklamowym przekonującym, że towary są niezbędne. Konsumpcja zaczęła w pełni spełniać przypisywane jej funkcje, wymienione na początku tekstu.
Przemiany świadomości konsumenckiej nie poprzestały na samym pojawieniu się dostępu do mnogości dóbr. Obecnie wydaje się, że wzorce konsumpcji w dużej mierze kształtują dwa istotne czynniki – upowszechnienie się internetu oraz wzrost świadomości konsumenckiej. Wielu klientów nie podąża bezmyślnie za reklamami; chcą wiedzieć dokładnie, co kupują, jakie substancje zawiera towar, gdzie i przez kogo jest produkowany. Pojawiają się ruchy typu fair trade, akcje przeciwko testowaniu produktów na zwierzętach, wzrasta zainteresowanie zdrową żywnością, dochodzi do konsumenckich bojkotów pewnych firm w związku z warunkami pracy, stosowanymi materiałami. Jednocześnie ogromne możliwości – i przed konsumentami, i przed firmami – otwiera internet. Jak wskazują badania, wciąż rośnie liczba osób kupujących online – w 2015 roku było to już 46% Polaków (źródło: www.cbos.pl). Oprócz sklepów internetowych, wyszukiwarek umożliwiających porównywanie cen (np. Ceneo) czy serwisów typu Allegro, pojawiło się też zjawisko konsumpcji dóbr całkowicie niematerialnych: przykładowo dodatkowych opcji w grach pozwalających na przykład zmieniać wygląd bohaterów. Sprzyja to też rozwijaniu różnych rodzajów płatności bezgotówkowych: przez SMS-y, kartami kredytowymi, przelewami. Możliwe jest nawet wykorzystywanie serwisów umożliwiających przeprowadzanie płatności bez konta czy karty kredytowej np usługi takie świadczy serwis paysafecard.
Świadomość konsumencka i wzorce zakupowe przeszły poważne zmiany w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat. Ostatnio jednak coraz częściej można zaobserwować pewne próby ingerowania w wolny rynek, dyktowania, co sprzedawać i za ile, za co konsumenci powinni płacić. Przykładem jest tu chociażby niedawna próba wprowadzenia regulacji na rynku książkowym – narzucenia wydawcom jednej, stałej ceny nowości, uniemożliwienia wszelkiego rodzaju promocji i im, i księgarniom. Tego typu ingerencja może mieć katastrofalny skutek: spadek sprzedaży nowych pozycji, zmniejszenie liczby debiutów, cios w dochody wydawnictw, zwłaszcza niewielkich; uderzy to także po kieszeniach klientów. Takie próby odgórnego kontrolowania rynku stanowią swojego rodzaju krok do tyłu – i zamach na ideę wolnego rynku.
Nie podważam zasadności tego artykułu. Chce natomiast uzupełnić powyższe spostrzeżenia autora: Tak więc porównanie tzw. ery octu na półkach z sytuacją obecną nie jest może najtrafniejsze, gdyż sugerujące, że obecnie jest wszystko jak w raju. Patrząc trzeżwo na świat należy zauważyć, że na całym świecie wzrasta produkcja wraz z tym i konsumpcja. Problem jest w tym co można było osiągnąć a co osiągnęliśmy? Nie chwaląc komunizmu w tamtych czasach byliśmy 11-stą gospodarką świata. Obecnie, nie mogę się doliczyć żadnego miejsca (wstyd to podać politykom). Obecnie przemysł polski praktycznie nie istnieje (pomijając małe firmy), banki wyprzedane (rozgrabione), zadłużenie ogromne – niespłacalne przez pokolenia. To, że teraz można kupić dużo, jest wynikiem sprowadzania towarów z Unii, które tam w większości nie mają zbytu poprzez różne hipermarkety niepłacące podatków. Dla przykładu Chiny, mające podobny start jak Polska po latach komunizmu nie wyprzedały swego majątku narodowego (zakłady przemysłowe), lecz stworzyły warunki do rozwoju przemysłu i państwa. Dziś z Chinami nie mamy się co równać. Niepodległość i niezawisłość państwa jest obecnie bardziej ograniczona niż za czasów komunizmu. To Unia teraz wprowadza tak jak za komuny ograniczenia suwerenności państw. Jest to o tyle upokażające, że nastąpiła już ingerencja w życie każdego człowieka (szczepionki), każdej rodziny, (zabieranie dzieci biednym, a kto biedę stworzył?), tego co mamy podać na stół w domu (rośliny modyfikowane genetycznie(gdyż są tańsze)), czipowanie zwierząt a potem człowieka. Czy lepsze jutro człowieka to tylko konsumpcja, czy zadowolenie człowieka z życia, rodziny, budowy radości przyszłych pokoleń, a nie zniewolenie ich długami.
Comments are closed.