Za sprawą ostatnich wydarzeń wewnątrz strefy euro przypomniała mi się wakacyjna podróż, a mówiąc konkretniej – pewien grecki mit z nią związany. Zwiedzając leżąca na archipelagu Dodekanez wyspę Hipokratesa wybraliśmy się na położoną niedaleko Kos wyspę wulkaniczną, Nisiros. Płynąc statkiem mijaliśmy również wysepkę Jali, będącą jedną z największych na świecie kopali pumeksu o którą przed laty Grecja toczyła spór z Włochami, a która jest dziś głównym źródłem dochodu mieszkańców osady.

Malownicze krajobrazy zamieszkałej przez kilkaset osób miejscowości kontrastują z księżycowym pejzażem syczących kraterów – zwłaszcza największego z nich nazwanego Stefanos. Jest on jednym z większych kraterów hydrotermalnych na świecie i zaglądnie do jego bulgocących fumaroli zapada w pamięć – podobnie jak cała wizyta na Nisiros zresztą.

W pamięć zapada również mityczna opowieść o powstaniu wyspy. Mówi ona, że narodziny Nisiros sięgają gigantomachii – wielkiej wojny pomiędzy bogami olimpijskimi a gigantami, która rozgorzała, gdy olbrzymy postanowiły zdobyć Olimp. Po wielu tygodniach wyczerpującej walki jeden z bogów, Posejdon, doścignął swojego adwersarza Polybotesa w pobliżu wyspy Kos, gdzie oderwał swym trójzębem jej fragment i cisnął nim w giganta, przygniatając go i więżąc na wieki. Ponoć umęczony Polybotes co jakiś czas zrywa się i próbuje oswobodzić – stąd targające Nisiros wstrząsy; z ziejącego siarką krateru cały czas dochodzą natomiast jego jęki.

Przypomniała mi się ta opowieść dlatego, że współcześni obywatele Grecji są chyba równie umęczeni jak wspomniany Polybotes. Przygnieceni ciężarem własnej zachłanności jęczą prosząc o pomoc. Nie jest to nawet problem samej Grecji, bo w podobnej sytuacji jest w zasadzie cała Europa – ale jednak Ateny jęczą najgłośniej. Przyczyna oczywiście nie jest specjalnie zagadkowa: współcześni giganci zapragnęli żyć jak bogowie, i teraz ponoszą tego konsekwencje.

Grecy uwierzyli, że rząd jest im w stanie zapewnić dobrobyt, a wejście do strefy euro małym kosztem wyciągnie ich gospodarkę ze stagnacji. W tym celu przez lata oszukiwali w kwestiach finansowych aby zapewnić sobie przychylność Komisji Europejskiej. We współpracy z międzynarodowymi bankami, na czele których stał Goldman Sachs, grecki rząd fałszował zeznania dotyczące długu publicznego. Wykorzystując umowy swapowe banki zamieniały dług Grecji na gotówkę – w zamian otrzymując obietnicę kilkuletnich wpływów budżetowych m.in. z lotnisk i autostrad. Innymi słowy: Grecy w konspiracji z bankami zamieniali dług obecny na wyższy, ukryty dług odłożony w czasie. Goldman Sachs na prowizjach od tych operacji miał zarobić 300 milionów dolarów, rząd Grecji zyskał natomiast (na papierze) wiarygodność, bo wspomniane zobowiązania nie były zaliczane do długu publicznego. Realnych problemów trapiących kraj nawet nie tknięto, ba! Po wejściu do strefy euro zaczęły się one jeszcze pogłębiać.

Dług rósł, przeregulowana gospodarka wyrzucała poza zawodową aktywność coraz większe rzesze ludzi a przesadnie rozrośnięty „socjal” tylko zwiększał obie dolegliwości. Fundusze unijne zostały praktycznie w całości przejedzone, natomiast kolejne transze pomocy (łącznie 240 mld euro) zniknęły bez śladu. Bezrobocie sięgnęło prawie 30% – wśród młodych było to 50% –  gospodarka skurczyła się o 20%, dług w stosunku do PKB osiągnął niespłacalne 175%. Pomimo tego, jak gdyby nigdy nic, w 2014 roku Ateny powróciły na rynek długu i sprzedały swoje pięcioletnie papiery o rentowności 4,5%…

Był to oczywiście, i jest nim nadal, wyreżyserowany spektakl mający ukryć prawdziwe problemy. Nie tylko problemy Grecji – problemy całej Europy. Jednym z nich jest przerośnięty i trawiony przez dług system bankowy, którego wielka część runęłaby z hukiem, gdyby Grecji pozwolono zbankrutować. Głównymi posiadaczami greckich obligacji były bowiem niemieckie, francuskie, hiszpańskie oraz włoskie banki. Kiedy więc Ateny ogłosiłyby bankructwo i przestały spłacać swoje długi, to płynność europejskiego sektora finansowego okazałaby się iluzją. Pamiętamy jak bardzo na światowej gospodarce odbiło się bankructwo stosunkowego niewielkiego podmiotu jakim był Lehman Brothers – wyobraźmy sobie co by się stało, gdyby upadła któraś z europejskich grup kapitałowych. Nie dziwi zatem, że Europa pożyczała Grecji przymykając oko na brak jakichkolwiek działań naprawczych z jej strony. Banki były i są za duże by upaść, jak się powszechnie uważa. Co prawda struktura długu została zrestrukturyzowana i nie zagraża już komercyjnym bankom w tak dużym stopniu, w jakim miało to miejsce jeszcze kilkanaście miesięcy temu, jednak całkowite zadłużenie zwiększyło się i sięga już 320 mld euro. Mniej więcej 25% tej kwoty to dług pozyskany z rynku, reszta to zobowiązania wobec instytucji finansowych, z których najwięcej Grecji pożyczyły instytucje europejskie: Europejskiego Instrumentu Stabilności Finansowej i Europejskiego Mechanizmu Stabilności. Dług został więc przez ostatnie lata nie tylko zwiększony, ale znaczna jego część została “przesunięta” z sektora prywatnego do publicznego.

Pomijam już etyczną stronę takich zabiegów, gdzie po raz kolejny za niewłaściwe decyzje banków płacą podatnicy – taki już “urok” obecnego systemu finansowego, o czym szerzej pisałem jakiś czas temu – albowiem równie istotne jest to, iż taki ruch wcale nie zabezpiecza strefy euro przed złymi długami w kontekście Grecji. EISF czy EMS udzieliły pożyczek Grecji w oparciu o gwarancje państw strefy euro, głównie Włoch, Hiszpanii i Francji, która łącznie zabezpieczają połowę długu Aten. Bankructwo Grecji spowodowałoby zatem uruchomienie tychże gwarancji, co z kolei zaowocowałoby znaczącym zwiększeniem się zadłużenia wspomnianych państw. Dług publiczny Włoch wynosi dziś ponad 130% PKB a Hiszpanii i Francji ponad 90%. Widać zatem wyraźnie, że bankructwo Grecji wiązałoby się z radykalnym pogorszeniem się sytuacji Włoch, które są w równie kiepskiej sytuacji. O ile jednak malutką Grecję można ratować, to Włosi zadłużeni na ponad 2 biliony euro są praktycznie bez szans.

Ostatnią deską ratunku dla strefy euro jest więc dodruk waluty. Ogłoszony niedawno program luzowania ilościowego wart bilion euro (60 mld miesięcznie) oprócz “dostarczenia płynności do sektora bankowego” – o czym się głównie mówi – jest także sposobem na obniżanie realnego kosztu obsługi długów publicznych krajów strefy euro. Za nowo wydrukowane pieniądze Europejski Bank Centralny kupować będzie od banków komercyjnych aktywa (m.in. obligacje bankrutów) zaniżając ich rynkową wartość, przez co rządy będą płacić niższe odsetki. Kosztem europejskiej klasy średniej rzecz jasna. Kosztem klasy średniej EBC wspomagać więc będzie polityków i banki – czerpiące zyski z tych operacji.

To sztuczne utrzymywanie Polybotesa przy życiu tak czy owak źle się skończy. Karmiąc go przez rurkę, zamiast pozwolić mu odejść do Tartaru, europejscy politycy odkładają problemy na później. Niestety wszystko wskazuje na to, że gigant i tak odejdzie z tego świata… pytanie brzmi: jakim kosztem?

Jakub Bijan

Artykuł ukazał się również na portalu Fundacji PAFERE…

3 COMMENTS

  1. „Przygnieceni ciężarem własnej zachłanności jęczą prosząc o pomoc. Nie jest to nawet problem samej Grecji, bo w podobnej sytuacji jest w zasadzie cała Europa – ale jednak Ateny jęczą najgłośniej. Przyczyna oczywiście nie jest specjalnie zagadkowa: współcześni giganci zapragnęli żyć jak bogowie, i teraz ponoszą tego konsekwencje.
    Grecy uwierzyli, że rząd jest im w stanie zapewnić dobrobyt, a wejście do strefy euro małym kosztem wyciągnie ich gospodarkę ze stagnacji.”
    Banjaluka na Bałkanach – zgadza się. Ale, żeby w polskim internecie?

  2. ,- …pierwszym eksperymentem z fenomenem :”Unii Europejskiej” tzw.praktycznym empirycznym w Historii Europy był podział terytorialny I Rzeczypospolitej pomiędzy :Rosję ,Niemcy ,Austrię.Natomiast teoretycznym /= I UE /było Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego (przejście Słowiańskiego Księstwa Mieszka I w Monarchię łacińską Bolesława Chrobrego) a II UE Dekret Osadniczy-Kolonizacyjny Monarchy Kazimierza Wielkiego z XIV w.Aktualna III UE tzw.brukselska nie jest zatem pierwszym eksperymentem w Historii Europy.Odnośnie tedy Grecji eksperyment polega na sprawdzeniu doświadczalnym naukowym czy po WEJŚCIU do UE wydarza się …wyjście ? W przypadku I RP wyjściem z UE była realizacja I Wojny Światowej.Stąd wniosek ,iż WYJŚCIE z UE brukselskiej jest możliwe dla Grecji analogicznie poprzez …wojnę światową ?jeżeli nie jest możliwe zbankrutowanie w UE jako realizacji nielogicznej …= bankructwu UE.Ale współcześnie w grę nie wchodzi …wojna światowa analogiczna do I i do II Wojny Światowej. Wtedy jednakże powstaje samo pytanie 😮 jaką wobec tego wojnę mogłoby chodzić ,jeżeli musi to być wojna światowa ?W ten sposób ujrzano związek przyczynowy (wynikający z Kryzysu finansowego Grecji)z możliwością wejścia Grecji do Azjatyckiej UE po opuszczeniu UE brukselskiej … a co też jest nie realistyczne.A to oznacza ,iż w UE brukselskiej nie istnieje pojęcie bankructwa finansów w odniesieniu do żadnego państwa członkowskiego?Jeżeli było to możliwe tylko do daty nie przyłączenia Krymu do FR – do daty obowiązywania ustaleń z Jałty -obowiązywania pierwszej Pierestrojki Gorbaczowa.A to oznacza konieczność uaktualnienia dotychczasowego stanu prawnego UE? W ten sposób otrzymujemy ,iż autor artykułu …majacząc o nadmiernej konsumpcji pieniędzy przez Greków …usiłował coś przez to udowodnić Czytelnikom prokapitalizmu tylko nie wiedział CO?

  3. Grecka tragedia jest rzeczywiscie medialnym spektaklem „tragedia”. W sumie wiadomo o co chodzi: wszystkie kraje sa spolkami akcyjnymi (wlacznie z Niemcami i USA – tak, tak!!!) i sa uczestnikami handlu obligacjami na gieldach. Zabieg jest prosty np. Deutsche Bank (taka sama prywatna spolka jak FED) wykupuje „akcje” wypuszczone przez grecki rzad (?). Powiedzmy na 2 lata. Ale to jest tylko zabieg komputerowy, bez obiegu waluty. Potem rzad grecki (?) musi je odkupic od Deutsche Bank. Ale nie ma za co wiec prawdziwa waluta laduje z UE (od podatnikow) do rządu greckiego (?) a ten przekazuje ja do Deutsche Bank – jako „wykup” nalezych akcji. I co robi teraz Deutsche Bank? Wykupuje za te pieniadze np. miejscowe linie telefoniczne, poczte, autostrady, linie lotnicze. Czyli powietrze zamienia na dobra fizyczne. Faja technika okradnia swiata. Grecja swietnie sie do tego nadaje gdyz jako kraj poludniowy uchodzi za siedlisko nierobow, leni i pasozytow. Medialnie juz wczesniej nabrano na to cale stada niemyslacych obywateli UE. Taki sam trick raczej nie udalby sie z Austriakami czy Szwedami bo jak przekonac swiat, ze to tez nieroby, zyjacy wylacznie z socjalu unijnego.

Comments are closed.